Warszawa

Recenzja książki:

Koniki z Szumińskich Łąk. Dżunia

Koniki z Szumińskich Łąk. Dżunia

Agnieszka Tyszka
Marta Krzywicka (Ilustr.)
od 8 do 12 lat
PATRONAT

Książka, która nie tylko humorem stoi

Były już misie, kotki, pieski i zwierzęta różnych innych maści, ale bohaterów kucyków można policzyć na palcach jednej ręki (włączając oczywiście urocze pony). Tym bardziej należy docenić serię Koniki z Szumińskich Łąk. Autorka w każdej książeczce odsłania, co rusz, inny charakter, temperament i myśli stworzonych przez siebie postaci, a ponieważ jest to przykład koegzystencji człowieka z czworonożnymi stworzeniami, tym ciekawiej rysuje się fabuła. W tej odsłonie Dżunia. I tak, jak w poprzednich częściach niezwykle zabawna narracja prowadzona przez kucyka (a właściwie kucyczkę) odróżniona jest od narracji Pauliny (dziewczynki) innym krojem czcionki. Bo to właśnie złośnica Paulina, wiecznie narzekająca na wakacje, bzyczące muchy, pianie kogutów i wszystko dookoła będzie musiała zmierzyć się z małą uczestniczką obozu jeździeckiego Anabellą. Godną siebie „przeciwniczką”, zaledwie siedmioletnią, a równie upartą, co ona. Pikanterii całej sytuacji dodają komentarze Dżuni, która również przyłącza się do nastroju dziewczynek, chociaż przyczyny furii trzech „kobietek” są całkowicie różne. Małej Belli przykro, że rozwiedzeni rodzice nie mają dla niej i jej siostry czasu, wysyłają na „znienawidzone” wakacje. Paulina złości się, bo mając w perspektywie wyjazd z tatą, zostaje w Szumińskich Łąkach, a w dodatku musi opiekować się dziećmi. Dżunię oburza nowa lokatorka stajni – Lala. I  dowody tego ujawnia z sobie tylko właściwym wdziękiem: „… czego tu wymagać od kogoś, kto sięga mi ledwie nad pęciny? W małym koniku mało rozumku”.


Jednak książka Agnieszki Tyszki nie tylko humorem stoi, choć jest go tutaj naprawdę mnóstwo (np. Dżunia malująca obrazy pędzlem trzymanym w … zębach lub pozująca na wybiegu do zdjęć). Autorka porusza kilka „życiowych”, poważnych problemów: braku czasu rodziców dla dzieci, kłamstwa (Paulina mówi: „Kłamią tylko dorośli”, a Anabella niestety to potwierdza), kradzieży, czy agresji jako metodzie radzenia sobie z emocjami. Ale to nie wszystko. W książce można znaleźć wiele przydatnych informacji np. jak rozpoznać zdrowego konika i opiekować chorym, na czym polega praca w stajni, ale także o właściwościach leczniczych roślin, zachowaniu nietoperzy, czy historii rodziny Opalińskich i legendzie Białej Anny. Czytając tę pozycję aż ma się ochotę wyjechać do Szumina i razem z bohaterkami uczestniczyć w szukaniu skarbów, zwiedzaniu pałacowych piwnic, tropieniu złodziei, nauce jazdy, czy malowania i uznać, za Pauliną, że życie jest jednak piękne i niestety niedoceniane. Doskonałą puentę stanowi stwierdzenie: „To dziwne, że ludzie najczęściej są niezadowoleni z miejsc, w których mieszkają. Wydaje im się, ze gdzieś tam na świecie byłoby piękniej, ciekawiej, szczęśliwiej”.

 

I jeszcze na koniec kilka słów na temat języka powieści. Plus dla autorki za pomysłowe połączenie elementów gwary, oficjalnej polszczyzny z typowo młodzieżowym slangiem w stylu: „czad”, „super”, „beznadzieja”. Dzięki temu każdy, mały, czy duży czytelnik, odnajdzie tutaj cząstkę siebie. A niezwykle emocjonalny styl pamiętnikarski, pełen zdań pytających i wykrzyknikowych, nie pozwala na ani jedną chwilę nudy. Do tego interesująca fabuła i Dżunia staje się kolejną ulubioną lekturą do kolekcji. Polecam.

 

Iwona Bednarczyk

 

Przeczytaj również

Polecamy

Warto zobaczyć