Już przy lekturze pierwszego rozdziału nowej powieści Agnieszki Ginko pt. Tutlandia. Niespodzianki pomyślałam: O rety to o mnie i mojej rodzinie.
Książeczka jest przeurocza! Autorka z ogromnym poczuciem humoru opowiada o przygodach niezwykłej rodzinki, a w szczególności rodzeństwa Tutka i Tutki. Dzieci, jak to dzieci są szalone. Ich nietuzinkowe pomysły ubarwiają życie rodzicom, którzy zresztą też niepozbawieni są fantazji i dziecięcej pogody ducha.
Akcja toczy się niezwykle warto. Mamusia wpadła tam [do sklepu] jak huragan. Zaczęła pospiesznie ściągać jedzenie z półek. Wszystko jej się myliło. Zamiast mleka do kawy wzięła majonez, a zamiast owoców do sałatki cebule … A wszystko przez to, że mieli niebawem przyjść goście!
Jeśli zwykłe zakupy mogą okazać się pasmem pomyłek, to co dopiero wydarzy się w czasie wakacji w innym kraju, w którym jest ciepłe morze i dużo piasku na plaży. A przecież to nie koniec niespodzianek.
Opisana przez Agnieszkę Ginko historia (tak bogata zresztą w wiele mniejszych przygód) jest niezwykła. Bardzo ciepła. Rodzinna. Ujmująca poczuciem humoru i prozą dnia codziennego, ale widzianą oczami dziecka.
Nic więc dziwnego, że jest to książeczka, którą swym pociechom mogą czytać i mamy i tatusiowie.
Nie wiem tylko czy jest to lektura przed snem;) Moje dziecko za nic nie chciało spać, śmiało się do rozpuku, a ja – rozsądna i opanowana … razem z nim. Miłej lektury!
Anna Kowalska