Miriam Dubini to autorka wielu sztuk teatralnych dla dzieci - nie tylko tworzyła spektakle, ale także w nich grała. Pisała książki i komiksy dla Disneya i Edizioni BD, wymyślała zabawy dla Art Attack. Można rzec – artysta wszechstronny.
W pewnym momencie przeniosła się do Rzymu, gdzie rozpoczęła kolejną przygodę swojego życia. Jej głównym środkiem lokomocji stał się rower, a pracą pisanie książek dla młodzieży. Tak powstała seria Wiatr.
Z racji zawodu zajmuję się głównie książkami dla dzieci, jednak w moje ręce wpadła trzecia i ostatnia część Wiatru – Taniec spadających gwiazd. Niewiele wiedziałam o autorce, a jeszcze mniej o książce, dlatego z ciekawością ją przeczytałam. Już na wstępie stwierdziłam, że autorka musi kochać jazdę na rowerze, bo nie sposób jest tak prawdziwie pisać o czymś, co się zna tylko z opowiadań lub przypuszczeń. Z książki płynie zatem szczerość, a to bardzo ważne dla nastolatek.
„Każdy z nas ma swój wiatr. Podnosi się bez wahania, rozdmuchuje pragnienia, unosi serce ponad przeszkodami. Nie zawsze łatwo jest go rozpoznać, ale kto umie go słuchać, tego wolność poniesie ponad horyzonty możliwości".
Każdy z 15 rozdziałów książki rozpoczyna tego typu myśl. Jest to z pewnością jej kolejny walor. Tego typu słowa po przeczytaniu stają się „złotymi myślami” i pozostają w duszy na bardzo długo.
Książka opowiada o miłości i przyjaźni. Pewnie każdy pomyśli, a o czym ma opowiadać książka dla młodzieży? No i ma rację, ale ta miłość jest wyjątkowa. Dlaczego? Niestety nie będę zdradzać, bo warto samemu się przekonać. Mogę natomiast wspomnieć, że książka opowiada o nietypowej grupie młodzieży. Mają oni wspólną pasję, a przyjaciele ich przyjaciół stają się ich przyjaciółmi. W dobie komputerów być z zamiłowania cyklistą jest rzeczą niesłychaną. Dlatego polecam tę książkę wszystkim młodym ludziom, szczególnie tym, którzy myślą, że bez komputera życie jest nudne.
Zanim jednak damy książkę nastolatkom, warto się zastanowić, czy nasze dziecko jest już przygotowane do czytania takiej książki. Okładka jest sygnałem czegoś ważnego: w pewnej chwili dwoje młodych ludzi przechodzi inicjację seksualną. Jest ona opisana bardzo subtelnie, jednak warto najpierw samemu przeczytać lub porozmawiać o tym z dzieckiem. Bohaterowie książki mają po 17 lat, ale okładka może przyciągnąć młodszych czytelników, dlatego o tym wspominam.
Aleksandra Kaczmarska