Warszawa

Recenzja książki:

Wojna na Pięknym Brzegu

Wojna na Pięknym Brzegu

Andrzej Marek Grabowski
Joanna Rusinek (Ilustr.)
od 7 lat
PATRONAT

Przetrwać piekło...

Wojna na Pięknym Brzegu poraża… Porusza autentyzmem reakcji na wojenną rzeczywistość. Stanowi wyzwanie dla dorosłego, jak w przystępny i zrozumiały sposób wytłumaczyć współczesnym adresatom (np. siedmiolatkom), czym był miniony, opisywany koszmar.


Książka Grabowskiego to pamiętnik, który zawiera wspomnienia mamy autora. Już sam wstęp niezwykle mocno pobudza wyobraźnię: „Historia którą przeczytasz, wydarzyła się naprawdę”  (s. 8), a fakt, że pierwsze zdanie brzmi: „Mam na imię Krysia” (s. 9) dodatkowo podkreśla dziecięcą perspektywę widzenia wojny, związane z nią emocje i psychikę jedenastoletniej dziewczynki. Zadaje ona pytania dotyczące trudnego dorastania, ale i prowokuje do refleksji nad kondycją współczesnego młodego pokolenia przesiąkniętego kulturą masową, w której brutalne sceny, strach kojarzą się bardziej ze światem wirtualnych gier niż z „realem”.


Krysia, opisując wojenną rzeczywistość krok po kroku, wprowadza swoich rówieśników do piekła nalotów, łapanek, głodu, ale nie eskaluje przemocy, gwałtu. Z dziecięcą naiwnością i ufnością, na przykładzie własnej rodziny (rodziców, babci, siostry Zosi, psa Muszki) i znajomych odkrywa codzienność zwykłych ludzi. Tłumaczy ją prostymi słowami, stosując wyjaśnienia w przypisach takich pojęć, jak okupacja, Sowieci, szkarlatyna, Adolf Hitler, ale i gry w „dwa ognie” czy adoratora. A nawet żartuje: „Podchorąży był całkiem stary, miał co najmniej siedemnaście lat” (s. 22). 

 

Bohaterka Wojny… oprowadza po swoim świecie, rozpoczynając od września 1939 roku i kończąc na powojennych losach postaci z książki. Dla niej wybuch wojny oznacza po kolei rezygnację z wakacji, brak szkoły, pierwszy nalot przeczekany w piwnicy, przeprowadzki, wyprzedawanie cennych rzeczy za jedzenie, łapanki, godzinę policyjną, tajne nauczanie, pomoc w szpitalu przy przenoszeniu rannych, powstanie warszawskie, udział w akcjach AK, aż do wywózki do obozów pracy w Niemczech.


Nie brakuje tutaj dramatów osobistych np. zachorowania na szkarlatynę, utraty butów, jak i innych: „Nie mogłam sobie wyobrazić, co to znaczy, że „Janek zginął w czasie bombardowań” (…). Wydawało mi się to zupełnie niemożliwe – jak historia z książki albo z filmu, a nie taka, która wydarzyła się naprawdę” (s. 41) czy: „Tej wiosny 1943 roku wydarzyło się mnóstwo strasznych rzeczy. Kolejną było powstanie w getcie” (s. 89).


Jednak mimo wszystko Krysia ma odwagę marzyć: by po wojnie pójść do kina,  by pomóc żydowskiemu chłopcu wyjść z kryjówki na świeże powietrze, by pospacerować nad Wisłą i pomoczyć nogi w wodzie. Zrobić rzeczy, które w dzisiejszych czasach wydają się banalne, ale wówczas wyznaczały momenty wolności. Swoistym wyznacznikiem zachowań i dążeń Krysi jest refleksja:
„To, co działo się dookoła, było strasznie smutne. Ale ja na przekór całemu światu chciałam być wesoła” (s. 91).


I oby historia tej małej dziewczynki stała się wzorem do naśladowania dla innych dzieci, a nie komiksowi, sztuczni bohaterowie popkultury.

 

 

 

Iwona Bednarczyk

 

Przeczytaj również

Polecamy

Warto zobaczyć