Lubię czytać biografie. Lubię poznawać sylwetki ważnych postaci nakreślone piórem Anny Czerwińskiej-Rydel, dzięki której polubiło też te biograficzne podróże moje dziecko. Podróże do odległych czasów, czasem obcych stron, wzbogacających młodego czytelnika o wiedzę i ciekawostki „z epoki”. Tym razem była to podróż ze skrzypcami, u boku Henryka Wieniawskiego – wielkiego skrzypka, którego zna na pewno każdy mieszkaniec Lublina, a i obowiązkowo poznać powinny wszystkie dzieci.
To dla nich ta historia – opowieść o małym chłopcu, który bardzo wcześnie zaczął zdradzać szczególne oznaki muzycznego talentu. O Heniu, który wychował się w domu nasiąkniętym muzyką, ale też, stając się „znanym i podziwianym” pokonywać musiał różne trudności (chociażby rozłąka z rodziną, mieszkanie na paryskiej stancji u powierzchownie tylko przychylnej mu pani Sabiny Voislin). Muzyczne dojrzewanie Henryka to owacje publiczności, ale też wspieranie go przez rodziców, którzy odczytując znaki – poszukiwali osób, które ów talent mogły potwierdzić.
Autorka koncentruje się na dzieciństwie i przedstawia je w sposób przyjemnie wciągający, opowiadając w sposób wprawny, ładną polszczyzną. Czyta się lekko, z zadowoleniem i zainteresowaniem. W kilku zdaniach, w przedostatnim i ostatnim rozdziale czytelnik dowiaduje się, że w życiu dorosłym losy Wieniawskiego nie były usłane różami – pokłócił się z bratem, uzależnił, zmarł w biedzie i samotności. Sława może być gorzka. I choć to smutne - jest niewątpliwie ważnym przesłaniem powieści. Tematem, który łączy opowieść o światowej sławy skrzypku z rozdziałami o początkującym a już też docenianym przedstawicielu najmłodszego pokolenia – 12-letnim Maćku (który we współczesnym świecie podąża też drogą muzycznych triumfów) są skrzypce Guarneriego del Gesu, należące niegdyś do Henryka, a teraz będące w posiadaniu bogacza z Rosji. Maciek będzie mógł na nich zagrać.
Pewnie postaci młodych skrzypków – Maćka i Henryka miały być podobne (obaj utalentowani, na drodze do sławy, nagradzani, samotnie pnący się po szczeblach muzycznej kariery) pomimo upływu ponad 100 lat. Jednak mnie ten wątek mniej przekonuje. Dlaczego Maciek wybrał się w podróż do dalekiej Rosji, w nieznane, do obcego człowieka sam? Czy dlatego, że Henryk zdobywał swe pierwsze paryskie doświadczenia jako mały chłopiec też bez rodziny? Inne czasy, pewnie inne powody. Część "współczesna" jest dla mnie mniej naturalna i oczywista. Wydaje mi się, że rozumiem ideę, zamysł, ale "wypełnienie" nie do końca przekonuje mnie.
Ilustracje, tak, one bardzo pasują, są jak XIX-wieczne zdjęcia – w brązach, delikatne, przyjemne. Zresztą cała książka została bardzo ładnie wydana, warto ją mieć. Dla żądnych wiedzy – na końcu rozwinięta jest część z historycznymi informacjami, opisami konkursów oraz przypomnienie wielu światowych odkryć, wydarzeń, które działy się wtedy, gdy żył, uczył się i koncertował Wieniawski. Warto przejść tę podstawową edukację muzyczno-literacką i wybrać w podróż ze skrzypcami...
Mama Anna