Pięcioro bohaterów – wyjątkowych nastolatków, uczniów elitarnej i równie wyjątkowej Szkoły, walczących z Ciemną Stroną Mocy… – znacie? To posłuchajcie! Trochę nieufnie sięgnęłam po 500-stronicowe tomiszcze opatrzone entuzjastycznymi recenzjami na okładce: „to książka niespodzianka, którą dorośli wręczą Ci, bo sami musieli ją przeczytać!” /cyt.M.Parowski/ Akurat! Czym może mnie zaskoczyć kolejna pełna magii opowieść o klonie Harrego P. w jakimś amerykańskim Hogwarcie? A jednak!
Harry w tej wersji nosi imię Will, i chociaż posiada oboje kochających rodziców, wychowany był przez nich wg dość nietypowej zasady: „nie rzucaj się w oczy”. Do momentu, w którym rozpoczyna się akcja udało mu się w tej dziedzinie osiągnąć prawdziwe mistrzostwo! „Każdego innego dnia, nawet mając do pomocy klasowe zdjęcie i policyjnego psa, Barton /Dyrektor szkoły/ nie potrafiłby odróżnić Willa od reszty uczniów, choćby na zdjęciu byli tylko Will i syjamskie bliźnięta”.
Mimo to otrzymuje niespodziewane zaproszenie do ekskluzywnej, tajemniczej szkoły i… na tym podobieństwa do dzieła Rowling się kończą. Autorem Paladyna jest scenarzysta i już po kilku stronach tekstu jest to zauważalne. Opisy pościgu, wszelkich scen walki, ucieczki i pozostałych akcji – to scenopisy, gotowe do przeniesienia na plan filmowy. Do mnie ta formuła nie przemawia, głównie dlatego, że w związku z tak dużym tempem akcji, charakterystyki bohaterów tracą sporo na psychologicznej głębi. Potrafię sobie jednak wyobrazić, że taka dynamika odpowiada młodym czytelnikom, wychowanym na grach i filmach o Fantastycznej Czwórce (notabene wykreowanej przez tego samego autora).
Muszę także przyznać, że cały tekst pozytywnie zaskakuje dbałością o język, rozbudowanymi dialogami nie przypominającymi sms-owego dialektu młodzieży. Autor nawet idzie parę kroków dalej próbując przemycić wychowawczy wątek, który mnie zachwycił: w jego szkole odbiera się uczniom telefony i laptopy!
„- Nie chcą, żebyśmy tkwili przed ekranami telefonów czy komputerów i bez przerwy grzebali w Internecie. Naprawdę zależy im abyśmy ze sobą rozmawiali.
- Wysyłanie wiadomości jest przecież formą rozmowy - /…/
- Po jakimś czasie przekonasz się, że komunikacja twarzą w twarz przynosi spore korzyści. Zmusza Cię do otwarcia się na drugą osobę. Pozwala podszkolić się w zachowaniach społecznych, a to bardzo pożyteczne. Możesz mi nie wierzyć, ale kiedy tu przyjechałem byłem introwertykiem. /…/ a teraz spójrz na mnie: klasyczny gaduła. Jestem odmieniony!”.
I to mówi jeden Superbohater do drugiego Superbohatera! A akcja wcześniej i później toczy się tak wartko, że czytelnik nie ma szans załapać moralizatorskiego, ale sugestywnego wtrętu. Dla tego jednego cytatu kupiłabym tę książkę swemu dziecku. Zresztą – cóż, przyznaję się: sama przeczytałam ją z przyjemnością!
Agnieszka Ratajczak-Mucharska