Na serię Baśniobór trafiliśmy przypadkiem, to była wygrana w konkursie. Obszerne, grube księgi trafiły jednak na półkę, bowiem trudno mi było sobie wyobrazić, że pięciolatkowie będą potrafili na tak długo skupić swoją uwagę oraz zainteresować się tego rodzaju literaturą, sugerowaną dla grupy docelowej 9-14 lat. Jakiś rok później moi zerówkowicze zachorowali. Przez dłuższy czas "uwięzieni" byliśmy w czterech ścianach i tak jakoś, niechybnie, skierowaliśmy swe kroki w stronę rzeczonego Baśnioboru. A dodać należy, że kto raz przekroczy progi magicznego rezerwatu, ponoć powrócić doń będzie chciał... Prawda najszczersza.
Niestety wędrówka nasza odbywa się wbrew logicznemu ciągowi, szlakiem tomów, które akurat wpadną w nasze ręce. Tym samym pozbawiliśmy siebie przyjemności pełnego kosztowania i absolutnego zrozumienia treści. Niemniej autor zadbał o to, by i tacy rozbitkowie jak my, którzy dopłynęli do wyspy akurat tej, a nie innej części, mogli choć pokrótce poznać wydarzenia rozgrywające się na pobliskich atolach. Są więc fragmenty wyjaśniające obecną treść poprzez pryzmat minionych scenek, dzięki czemu bez problemu rozumiemy fabułę.
W miejscu tym muszę od razu przyznać się do czegoś. Ja, jako Anna, nie lubię fantastyki, nie czytam książek, ani nie oglądam filmów, spektakli, jeśli choć ocierają się o ramy tegoż gatunku. Natomiast jako mama jestem urzeczona niektórymi fantastycznymi propozycjami. Baśniobór jest jedną z takich pozycji. Intrygująca, wciągająca, wysmarowana do cna jakimś osobliwym lepem, który sprawia, że trudno oderwać się od lektury. Literacka mikstura, po spożyciu której chce się więcej i więcej, nabiera się niezwykłej chętki, nieposkromionego apetytu na doznania w baśniowym rozmiarze.
Na pewno nie będę opisywała treści, można znaleźć ją w rozmaitych streszczeniach. Najlepiej jednak samemu sięgnąć po tę porywającą i barwną opowieść, która obok wątków utkanych z bogatych pokładów wyobraźni sprytnie przemyca również wiele walorów edukacyjnych. Powiem, że bardzo podobają mi się psychologiczne dywagacje, plecione sprawnie i z gracją oraz powabem, niczym kłosy warkoczy, po których mało który nastolatek zorientowałby się, że oto przemyca się tu istotne oraz kluczowe wartości.
Atrakcyjnie wnoszone jest napięcie, wątki harmonijnie pną się na wyżyny fantazji, intryga stopniowo wzbiera na sile i w zaskakujący sposób odkrywane są kolejne karty. Osobowości postaci są przyjemnie skadrowane, wraz z wsiąkaniem w fabułę poznajemy kolejne detale ich kreacji. Nie brak przemian, poznawania samego siebie, walki z własnymi namiętnościami, słabościami czy przywarami, jak to w życiu bywa. Zauważam tu również kopalnię pytań o tożsamość, zasady, wierność przekonaniom i kierunek, który należy obrać. Jest walka jasności z ciemnością, przyjaźń i zdrada, są magiczne artefakty, które w niepowołanych rękach uczynić mogą wiele zła. Są w końcu stworzenia, które żyją w bezpiecznym azylu, dzięki czemu nie staje się krzywda ani im, ani ludziom nie mającym pojęcia o ich istnieniu, bo gdyby wiedzieli... łatwo dopisać ciąg dalszy.
Nie ma tu miejsca na znużenie czy nudę. Jest za to gwarancja niezapomnianej przygody, eksploracja nieznanych dotąd lądów i zachęta do emocjonalnego zaangażowania w czytankę. Nam udało się nawiązać nić przyjaźni z bohaterami, którzy teraz często są podmiotem naszych rozmów oraz wspólnych zabaw.
Wszem wobec rozgłaszamy, że istnieje Baśniobór, który warto odwiedzić, którym warto zachwycić się, rozczytać się w nim, bo to tak, jakbyśmy mieli szansę przeżyć fascynujący, niezapomniany epizod, a dzięki temu nasza codzienność zostaje przyodziana w barwne szaty.
PS
Synowie podpowiadają mi, bym wspomniała o ilustracjach, których mało tu, ale za to skutecznie i wytrawnie podsycają wyobraźnię. Na końcu książki są także "tematy do dyskusji", wspaniały pomysł na wejście w ten świat ponownie, przy sprawdzeniu naszej umiejętności czytania ze zrozumieniem tudzież zapamiętywania, rozwijania zdolności wyrażania własnego zdania i opisywania rzeczywistości własnymi słowy.
mama Anna