Czasem myślę o programie szkolnym... Tak, ja wiem, że są od tego Odpowiednie Komisje i Tęgie Głowy, a nie mnie składać takie spostrzeżenia, ale... czy wszystko co jest w nim zawarte na pewno jest takie ważne i godne uwagi? I dalej: czy na pewno jest w nim miejsce na wszystko, co niezbędne i pożyteczne, czy niczego nie brak? Miewam poważne wątpliwości... Gdyby to ode mnie zależało, wiele kwestii, które nigdy nie przydały mi się w dorosłym życiu, zastąpiłabym tematami, których braki dotkliwie odczułam... Ale to tylko taka mała dygresja. Pomyślałam sobie bowiem: dlaczego retoryki nie uczy się w szkołach, czemu to nie jest obowiązkowy przedmiot? Chyba na to zasługuje?
Z tą retoryką jest bowiem tak, iż jej magia, jej moc - kluczem może być do wielu bram, rzekomo zamkniętych na siedem spustów. Niektórzy stosują ją świadomie, pełną parą (rzekłabym) i wiele na tym ugrać potrafią. Dobrze, gdy z taktem, ogładą, wyczuciem i uczciwością; są bowiem i tacy, którzy czynią to z wyrachowaniem i wtenczas pod płaszczykiem pięknych słów kryją się jadowite zamiary. Jakby wilk w owczej skórze przemawiał na (góralskiej) hali. Pokłosiem tego może być wielu poranionych, poharatanych odbiorców.
Są też niestety tacy, którzy może i mają sporo do powiedzenia, a jednak brak im skutecznej iskry, która rozpaliłaby pochodnię i rozjaśniła tudzież utorowała drogę. Nie umieją ubrać słów w retoryki płaszcz. Nic jednak straconego - tego można się nauczyć, i całe szczęście!
Polecam fantastyczną pozycję Co ty mówisz?! Magia słów czyli retoryka dla dzieci Anety Załazińskiej i Michała Rusinka. Napisana ładnym, przystępnym językiem. Wzbogacona o komiks Profesora O'Rety, z którego dowiemy się coś niecoś o historii retoryki. Zawierająca „przypominajki" (czyli najistotniejsze kwestie w pigułce) oraz „ćwiczenia" (czym bowiem jest erudycja nie doprawiona doświadczeniem i praktyką?). Po tej lekturze już nigdy nie powinno zabraknąć Ci „języka w gębie" i z pewnością szerokim łukiem omijać Cię będą wszelkie przylepne faux pas.
Lecz choć to zaprawdę genialna lektura, ja - jako mama - mam jedno „ale". Wychowanie teraz wcale nie jest prostsze, bowiem moje bystrzachy tak szybko przyswoiły wszelkie zawarte tam wskazówki, że w niektórych sytuacjach... brak mi skutecznych, przekonujących argumentów. Wypróbowują na mnie nowo nabytą wiedzę. To niby wygrana, nauka nie poszła w las, a jednak odnoszę wrażenie, że wcześniej łatwiej mi było, no...
Mama Anna