"I oto trzymasz w ręku kartę, na którą postawiłeś wszystko. Co z nią zrobisz? Pozwól, aby inni troszczyli się o cały świat, a ty skup się na tworzeniu jednego z jego członków". Książka nie jest typowym poradnikiem, chociaż dedykowałabym ją osobom, które "na dniach" zostaną rodzicami (a póki co mają jeszcze dużo czasu na czytanie!) i tym, którzy już mają dzieci i niepokoją się o nie.
Rozdziały i podrozdziały uzupełniane są poradami i ciekawostkami z życia dzieci w innych kulturach, co powoduje, że książka nie jest monotonna. Opowiada, że np. w kulturze Japonii dzieci tradycyjnie śpią z rodzicami i układ taki nazywa się "rzeka", matka jest jednym brzegiem, ojciec drugim, dzieci zaś – to rzeka między nimi. Odpowiada też na wiele pytań związanych z sytuacjami nietypowymi: pobytem w szpitalu, wizytą rodzinną, żałobą czy rozwodem.
Drugi tom książki dotyczy dzieci w wieku 3-6 lat, to część poświęcona w większości rozwojowi dziecka w sferze współżycia społecznego i jego psychiki. Tutaj autor przytacza często przezabawne dialogi dorosły – dziecko, które możemy poczytać również własnym pociechom. O ile w pierwszej części główny bohater zwany jest "tuptusiem", gdy dorasta otrzymuje pseudonim "kąsacz" – co nie jest inwektywą a jedynie zobrazowaniem reakcji dziecka w stresowej sytuacji.
Do stwierdzeń doktora Brazeltona, które mnie najbardziej zastanowiły, należy twierdzenie, że osobowość człowieka kształtuje się w okresie 1-3 lat, a potem nie można jej już zmienić, a wychowanie może jedynie pomóc nad tą osobowością zapanować. Autor udowadnia tę tezę, opisując rozwój czworga konkretnych dzieci – dwu dziewczynek i dwu chłopców – i ich reakcje w konkretnych sytuacjach.
Elementem dodatnim tej książki jest niewątpliwie amerykańska bezpośredniość w traktowaniu niektórych tematów obyczajowych, w Polsce w dalszym ciągu uznawanych za wstydliwe. Przykładem mogą być rozmowy z dziećmi na temat: kradzieży, donosicielstwa czy agresji. Ich przedstawienie przez autora powinno pomóc rodzicom w sytuacji, gdy staną z takim problemem oko w oko. Końcową refleksją jest niewątpliwie stwierdzenie, że każde dziecko rozwija się w indywidualnym tempie i my powinniśmy mu w tej indywidualizacji pomóc.
mama MałGocha