To już czwarta książeczka z serii Świat Maksa, którą trzymam w rękach i czytam synkowi. Poobiednie leżakowanie rozpoczęliśmy od lektury historyjki Maks i Pusiapsia. Od razu uwagę dziecka zwróciła dziwna nazwa – kim może być, ten ktoś o imieniu Pusiapsia. Autorka wpadła na pomysł przebrania dla żółwia Ponuraka – w konsekwencji wszystkie zwierzątka musiały przymierzyć oryginalny strój. Opowiadanie idealnie pasuje do styczniowych bali karnawałowych. Usłyszałam, że za rok synek chce mieć takie samo przebranie.
Drugą historyjkę przeczytaliśmy już po drzemce. Maks i czarodziejski guzik był początkiem wspólnej zabawy synka w roli poszukiwacza przedmiotów. Bohaterką opowieści jest siostrzyczka Maksa o imieniu Zuzia, która w czasie poszukiwań guzika zapomina czemu była smutna. Autorka po raz kolejny podsunęła rodzicom pomysł, tym razem w jaki sposób odwrócić uwagę dziecka od ciemnych myśli.
Trzecia historyjka Maks i tajemnicze nasionka uczy dzieci cierpliwości, wytrwałości w dążeniu do celu. Gdyby nie mama hipopotama z nasionka nic by nie wyrosło, bo synek zapomniał o podlewaniu. Jaka radość w oczach zwierzątek, kiedy z czarnego nasionka wyrósł wielki soczysty arbuz.
Ja znam już inne części i często wracam do ich lektury, ale dla tych rodziców i dzieci, którzy dopiero zaczynają przygodę z Maksem mogę powiedzieć, że seria zasługuje na ocenę celującą. Rekomendowana jest ona dla dzieci od 2 lat i w pełni zgadzam się, aby maluchom czytać te książeczki.
mama Kasia