W książce Przygody misia Kazimierza Pauliny Wilk zakochałam się od pierwszego przekartkowania. Zobaczyłam to, co lubię: ciepły kolor kartek, wyróżnione (czcionką i kolorem) niektóre fragmenty tekstu, przejrzysty układ stron (spore marginesy) oraz proste ilustracje. Są tu rysunki na całą stronę, których bohaterowie natychmiast przyciągają uwagę, a elementy tła zaznaczone tylko kolorowym konturem chciałoby się samemu pokolorować. Są też urzekające małe obrazki wplecione w tekst. Ilustratorka, Zosia Dzierżawska, zadbała o każdy detal, ozdobiła nawet numery stron.
Bohatera książki – tytułowego misia Kazimierza – też nie sposób nie pokochać. Taki malutki, że mieści się w szklance, a ma w sobie dużo ciepła i pełen jest dobrych chęci. Uważa się za misia niezwykłego i taki właśnie jest. Bardzo przywiązany do Ani, u której mieszka, potrafi być pomocny, choć czasem nabałagani. Poza tym jest uprzejmy, grzeczny i ciekawy świata. Wszystko go interesuje, o wszystko się dopytuje. Poznaje życie domowe (kąpiel, smażenie racuchów, zażywanie lekarstw), biurowe (gdy idzie z Anią do pracy), ogrodowe (bo bardzo chce być ogrodnikiem), a nawet miejskie (wizyta w teatrze, podróż taksówką czy tramwajem).
Moja córka słuchała o przygodach Kazia z wypiekami na twarzy, od czasu do czasu chichocząc. Gabaryty misia są przyczyną zabawnych wydarzeń. Kazimierz jest pluszową przytulanką, ale przeżywa prawdziwe emocje: smuci się, tęskni, gniewa, martwi i raduje. Nawet bywa zazdrosny. Jego dorosła przyjaciółka jest bardzo zapracowana, a mimo to pochyla się nad każdą misiową sprawą. Nigdy się na Kazia nie złości, potrafi go przeprosić, zaspokaja jego głód wiedzy, życzliwie pomaga realizować jego marzenia. A i miś nie pozostaje dłużny: doradzi w kwestii butów, otoczy opieką podczas przeziębienia.
Paulina Wilk posługuje się prostym językiem, bez zbędnych ozdobników czy zdrobnień. A historię Kazimierza opowiada w taki sposób, że trudno się od niej oderwać. Pokazuje, że najbardziej błaha sprawa może być wspaniałą przygodą.
Polecam!
Joanna Bednarczuk