I uchyla tego rąbka swej wiedzy, choć to wcale nie rąbek ale "ponad 200 zabawnych historyjek, które pozwalają zrozumieć znaczenie niektórych powiedzeń". W książce występuje zabawna rodzinka Bartusia oraz bliższe i dalsze Bartusiowi osoby, jak koleżanka mamy z pracy czy pan dyrektor. Postacie te przeżywają rozmaite perypetie, dzięki którym czytelnik dowiaduje się, kiedy jest się "czarną owcą" , a kiedy "zapuszcza żurawia". Potem "bije się z myślami", że "ma za długi język" i "z duszą na ramieniu" "dwoi się i troi", by "połknąć bakcyla" i przeczytać tę książkę do końca. A po przeczytaniu jej ja czuję się "jak ryba w wodzie", trafiają do mnie proste, krótkie i bardzo precyzyjne wytłumaczenia autora, który we wstępie do niej przyznaje się do pewnego oszustwa. Jakiego? Przeczytajcie sami!
Gorąco polecam!
mama MałGosia