Ida i konie z Zielonej Wyspy Magdaleny Zarębskiej to książka, która ma wiele walorów. Jednak nie chciałabym pisać o wartkiej akcji, rozterkach dziewczyny, gdy w domu pojawia się kolejne dziecko i miłości do koni, ale o, moim zdaniem, ważnym problemie, który dotyka coraz więcej polskich dzieci. Oto rodzice decydują się na wyjazd zagraniczny, bo tata otrzymuje kontrakt we Francji. Główna bohaterka i jej młodsza siostra zmieniają szkołę, pozostawiają przyjaciół, uczą się nowych zasad panujących w obcym kraju.
Bardzo podoba mi się ta niepozorna książeczka, bo tchnie od niej prawdziwym życiem. Autorka nie ucieka od pokazania trudów codziennego dnia na obczyźnie, ale równocześnie równoważy te niedogodności w dwojaki sposób. Po pierwsze, pokazuje odmienność kulturową i ciekawe zwyczaje najpierw francuskie, potem irlandzkie. Po drugie podnosi rangę przyjaźni do podstawowej relacji z drugim człowiekiem. To dzięki swojej przyjaciółce, Julce, którą spotyka podobny los – jej Rodzice znajdują pracę w Irlandii i poprzez pisanie do siebie listów, Ida ostatecznie godzi się na zaistniałą sytuację.
Na uwagę zasługuje też postać Iwanki – dziewczynki z Czech, która staje się najbliższą koleżanką Idy w klasie. Pewnego dnia Ida wyrusza do Dublina, by spędzić wakacje ze swoją przyjaciółką. A nad całą fabułą galopują konie, które są pasją obu dziewczynek. Piękna opowieść!
mama MałGosia