Podróżnik Pips wraz ze swoimi gadającymi przyjaciółmi: Papugą Tereferą i leniwym psem Klipsem tworzą fantastyczną drużynę. Już od samego początku widzimy, że są przyjaciółmi. Chociaż czasami mają inne zdanie to i tak wcześniej czy później potrafią dojść do porozumienia. Tak było też w przypadku zaginięcia kurczaka na obiad, a w brzuchu przecież pusto i każdy by coś chętnie schrupał. Po dłuższym namyśle znaleźli wyjście: zrobią w zamian placki ziemniaczane - chociaż nie bardzo wiedzą jak. Na poprawę humoru śpiewają wspólnie piosenkę.
Tymczasem podróżnik Pips oświadcza, że wyruszają na wyprawę po skarby. No i się zaczęło! Jak to na wyprawie bywa - przygód wesołych nie brakuje. Jest tam również spotkanie ze stróżem prawa, czyli z policjantem, który czuwa nad wszystkim. Bohaterowie co jakiś czas śpiewają piosenki, których jest kilka w całej książce. Oczywiście, czytając piosenki, zaraz wymyślamy i dopasowujemy sobie melodie i zaczynają się śpiewy. Z uśmiechem na twarzy przewracamy kartkę za kartką i zupełnie niespodziewanie okazuje się, że już cała książka jest przeczytana.
Ilustracje są bardzo kolorowe i pełne śmiesznych scenek. Razem z córkami świetnie się przy tej pozycji bawiłyśmy. Zachęcam do przeczytania wspólnie z dziećmi i oczywiście do wspólnego śpiewania. Ta książka zainspirowała nas również do wymyślania nowych tekstów i melodii. Śpiewałyśmy później przez cały wieczór niezależnie od tego, co akurat robiłyśmy. Po prostu nagle okazało się, że śpiewać można do wszystkiego.
mama Marzanna