Przyznam, że z sentymentem sięgnęłam po Króla Maciusia, bo któż nie poznał tej postaci w dzieciństwie. Co prawda znałam tylko pierwszy tom, ale druga część przygód małego bohatera bynajmniej nie rozczarowuje.
Sam początek tej historii jest smutny, bowiem po przegranej wojnie Maciuś zostaje uwięziony i w więzieniu czeka na zesłanie na bezludną wyspę – „zupełnie jak Napoleon”. Problem stanowi jednak wybór właściwej wyspy – wyspy dobrej dla Maciusia. Chcecie się dowiedzieć, co było dalej? Dlaczego na bezludną wyspę trafił jedynie jego Maciusiowy kufer i kanarek? To koniecznie sięgnijcie po tę lekturę!
Kolejne przygody Maciusia śledzimy z wielką chęcią, a książka trzyma czytelnika w napięciu. Tutaj mamy już do czynienia nie z Maciusiem królem, lecz raczej filozofem. Dzięki lekturze, dzieci zdobędą wiedzę o świecie i wartościach, które są ważne w życiu każdego człowieka. Ale i dorośli mogą się czegoś nauczyć, bowiem książka pozwala spojrzeć na świat z perspektywy dziecka i lepiej zrozumieć sposób myślenia własnych dzieci. Losy Maciusia wzbudzają w małych czytelnikach wiele emocji i kibicują one swemu bohaterowi we wszelakich jego poczynaniach. Na pewno spodobają się też dzieciom rewolucyjne napisy np.: „Żądamy lepszych ołówków i kredek”, „Precz z ubraniami na wyrost” czy „Niech żyją cukierki i czekolada”. Wszyscy czekają też na ostateczne zwycięstwo Maciusia Reformatora.
Wspomnę również o świetnie dobranych ilustracjach Marianny Oklejak, dobrze nam znanej z serii o „pasiastej” Basi. Zatem - po Króla Maciusia na wyspie bezludnej powinny na pewno sięgnąć wszystkie dzieci!
Mama Monika