Z Paddingtonem to jest tak, że niby kupujemy go dzieciom, a tak naprawdę czytamy sami dla siebie. Dla małych dzieciaków ten angielski humor jest zbyt abstrakcyjny, a i sam sposób pisania jeszcze zbyt skomplikowany na małe główki. Choć oczywiście nieporadnego misia, pakującego się ciągle w tarapaty, tę „chodzącą katastrofę”, muszą polubić i dzieci.
Tym razem miś z tajemniczych zakątków Peru zdaje egzamin. Nie byle jaki, bo na prawo jazdy! Nie obyło się bez śladów marmolady, zadziwionej miny egzaminatora i okrzyków moich dzieci: „Jak to! Miś za kierownicą?!” Paddingtonowi zawsze jednak wszystko uchodzi na sucho. Jego wdziękowi ulegają wszyscy bez wyjątku. Dlatego czytelnicy też muszą!
mama Beata