Była sobie raz królewna Monika… tak zwyczajnie zaczyna się historia niezwykłej osóbki. Ta niezwykłość przejawia się w jej osobliwym marzeniu – chce mieć żółtą koparkę i nauczyć się na niej jeździć, aha i dodatkowo chce chodzić w żółtych kaloszach. Rodzice królewny oczywiście nie są zachwyceni tą sytuacją i za wszelką cenę oraz na różne sposoby próbują odwieść dziewczynkę od realizacji niecodziennego marzenia. Czy coś Wam to przypomina drodzy dorośli? Bo mi niestety tak.
Dzieci są zachwycające w swej oryginalności, świeżości poznawania świata, wydawania osądów o nim. Mają nietuzinkowe skojarzenia i nieprzeciętne marzenia. A co robimy my, dorośli – jakby to dobrze powiedzieć – pozbawiamy skrzydeł wyobraźni i usidlamy dzieci w naszej codzienności.
To książka dla mnie, mamy trójki dzieciaków, by mi przypominać, że dzieci mają prawo do swoich marzeń, a ja jestem po to, by im pomóc je realizować, albo chociaż nie przeszkadzać w ich urzeczywistnianiu. To jest świetna książka dla dzieci, by marzyły nieprzeciętnie i przedziwnie. Bo nigdy nie wiadomo czy te marzenia nie uratują jakiegoś „królestwa” przed poważnymi kłopotami - co udało się uczynić królewnie Monice. Gorąco polecam!
mama MałGosia