Cecylka wybiera się na sylwestrowy bal. My w tym roku też - organizujemy taki u siebie w domu. I podczas czytania tego krótkiego opowiadania ułożył nam się cały scenariusz imprezy dorosło-dziecięcej. Już wiemy, jak się przygotować i co podać małym łasuchom. Szkoda, że części przepisów zrobić nie będziemy mogli, ponieważ zabraknie nam świeżych owoców. Ale oczywiście na pewno wypróbujemy część z nich i mam nadzieję, że przygotowane według nich potrawy będą wyglądały chociaż w połowie tak pysznie jak na zdjęciach w książce.
Zatem szykujemy peruki, stroje, konfetti, pyszności (ach, dlaczego nie ma w tej książce pomysłów na potrawy te niesłodkie;)) i czekamy niecierpliwie na bal. Mam nadzieję, że obejdzie się bez perypetii, które spotkały bohaterów książki.
mama Beata