To jest niezwykła opowieść o wyjątkowej osobie, a zaczyna się tak zwyczajnie. Chłopiec pomaga łuskać groch, bawi się na podwórku z kolegami, ćwiczy fikołki i zwisanie głową w dół na drążku. Potem wypadek – poważne złamanie ręki, komplikacje, samotność w szpitalu, długa rehabilitacja w sanatoriach. Kilkuletni Marek Kamiński szybko nauczył się „zamykać w sobie tęsknotę” za domem i rodzicami, przyzwyczaił do specyfiki szpitala i jego twardych zasad, „bo człowiek najbardziej się rozwija, gdy pokonuje w sobie trudności”. I w takim klimacie utrzymana jest opowieść wielkiego podróżnika – zwyczajne wydarzenia ze szkolnej ławy przeplatają się z marzeniami o podróżach, które rozbudzają się pod wpływem czytanych książek.
Dodatkowo młody czytelnik dowiaduje się wielu faktów z czasów, gdy Radio Wolna Europa podawała wiadomości inne niż radiostacje w Polsce. Polecam książkę tym bardziej, że pokazuje dzieciom czasu kapitalizmu, w którym nadmiar przeszkadza w spełnianiu marzeń, że nie pieniądz i dobra materialne decydują o tym, jakie będzie nasze życie. To wiara we własne siły, nieodparta chęć pokonywania trudności, przystosowanie do ciągłych zmian, umiejętność współpracy i współdziałania są wewnętrznym wyposażeniem człowieka na drodze do spełniania własnych pragnień i realizowania planów. A więc w drogę! Najpierw po zadrukowanej ścieżce książki, a potem po ścieżkach życia.
mama MałGosia