Zorientować się w tych wszystkich bogach, tytanach, cyklopach to nie lada zadanie, tym bardziej dla kilkuletniego dziecka, które dopiero zaczyna swoją przygodę z mitologią. Tym bardziej cenna jest książka Grzegorza Kasdepke. Materiał do „obróbki” wybrał sobie autor trudny – samemu połapać się w tych wszystkich mitologicznych szczególikach, koligacjach, intrygach, złościach, zazdrościach to jedno. Ale opowiedzieć to dzieciom w sposób przystępny, wciągający i zachęcający – to drugie. Udało się to Grzegorzowi Kasdepke świetnie.
Książka napisana jest z humorem, lekkością, poszczególne rozdziały rozpoczynają się jakby rozmową z czytelnikiem, odnosząc się do „trochę” późniejszych niż mity czasów (na przykład wspomnienie Supermana, Jamesa Bonda czy agenta 007) lub osobistych doświadczeń czytającego bądź słuchającego (np. „mało to razy sprzątając swój pokój, kłóciliście się z rodzicami?”). Czy ktoś może sobie wyobrazić Zeusa robiącego kupę w majtki, pyskującego co wieczór na temat niechęci do spania czy chętnie objadającego się słodyczami? A kombinującego komu i jak sprawić psikusa Hermesa? A miss Olimpu? A tarabaniącą się z samego rana Demeter? Znajdą czytelnicy w książce i nić Ariadny, i puszkę Pandory, i lekkomyślnego Ikara, i Pigmaliona, i... wielu innych, których nie sposób wymienić.
Smaku dodają dowcipne ilustracje Ewy Poklewskiej–Koziełło. Próbowałyśmy z córką, na przykład, w ramach przerywnika, wśród 12 dzieci Uranosa i Gai odnaleźć Kronosa, zgadując który z golutkich różowiutkich bobasów wygląda na najmłodszego... Na innych ilustracjach córka też spontanicznie usiłowała (z dobrym skutkiem) odszukać poszczególnych bohaterów. Książka jest bardzo ładnie wydana – to kolejny plus. Minusów nie dopatrzyłam się żadnych. To wcale nie mit, że Grzegorz Kasdepke opowiada całkiem dobrze, Ewa Poklewska–Koziełło ilustruje niczego sobie, a „Literatura” wydaje „że ho ho”!
mama Anna