Seth Sorenson został pozbawiony pamięci i wszelkich wspomnień. Nie wie, kim jest, kim są istoty i ludzie, z którymi się spotyka, i kto mówi mu prawdę, a kto kłamie po to, by wykorzystać go do swoich celów. Nie pamięta, kim był.
Chłopiec trafia do Podziemnej Dziedziny. Jego opiekunem staje się mroczny jednorożec Ronodin, który stara się przekonać Setha do wykorzystywania swoich mocy, ale w celach, które ostatecznie szkodzą tym, których chłopiec kochał najbardziej.
Kendra robi wszystko, by odnaleźć brata. Zadanie to nie jest łatwe - musi walczyć o kolejny smoczy azyl, jednocześnie walcząc o brata i jego tożsamość. Zadanie wydaje się niezwykle trudne, ale czy niemożliwe? Czy zgodnie z życzeniem Celebranta, Króla Smoków, nastąpi nowa, wieczna era smoków? Czy Seth i Kendra zdołają się odnaleźć i wspólnie pokonać mroczne moce?
To nie będzie trudne. Wasza teleportacja do świata magii uda się natychmiast. Wiecie dlaczego? Ponieważ jesteście w posiadaniu najwspanialszej wyobraźni jaką znam. Podobną ma On, Brandon, który czeka na Was za plecami Smoczej Straży. To właśnie tam, na styku światów, rozegra się interesująca historia, której ważną częścią staniesz się Ty. Odwagi! I pamiętaj, byś nie musiał poświęcić własnej tożsamości. Tak jak Seth. Polubisz go na pewno. Bo to on pierwszy odnalazł odpowiedź na pytanie: Dlaczego ktoś kto niesie światło, zaczyna szukać cienia?
Katarzyna Stoparczyk
– Nawet więcej niż polubi. Będzie cię łaknął. Jest głodny wszystkich żywych istot, a
szczególnie tych z mrocznymi mo cami.
– To król podziemia?
– Król Podziemnej Dziedziny – wyjaśnił Ronodin poważ nym tonem. – Włada wszystkimi
nieumarłymi.
– Takimi jak zombi? I widma? – Seth znowu zerknął na czarną księgę. – Może trzeba
było więcej poczytać...
– Jeśli coś powinno być martwe, ale nie jest, Podkról za zwyczaj ma nad tym władzę.
Przebywanie w jego obecności jest niezwykle niebezpieczne. Ja byłem do tego
zmuszony tyl ko pięć razy, a znam go od wieków.
– To dlaczego ja mam ryzykować?
– Prosił o ciebie.
– A gdybym po prostu się wymknął?
Ronodin westchnął.
– Przede wszystkim, to by się nam nie udało. Tu, w swojej domenie, Podkról ma
olbrzymią moc. I już zwrócił na ciebie uwagę. Poza tym, potrzebujemy dostępu do
jego tuneli. Pod ziemna Dziedzina łączy się z twoim światem w wielu zaskaku jących
miejscach, a to ułatwia podróżowanie.
Seth wpatrywał się w Ronodina. Jak zareagować? Od czego w ogóle zacząć?
Wyglądało na to, że jest zakładnikiem króla podziemi. A Ronodin? Czy był
sprzymierzeńcem Setha, czy raczej porywaczem? Chłopiec westchnął. Może sam
sobie za służył na taki los. Nie mógł mieć pewności. Kimkolwiek był w czasach,
których nie pamiętał, najwyraźniej wiódł intere sujące życie.
– Nie patrz tak na mnie – powiedział Ronodin. – Czasami trzeba znieść trochę
nieprzyjemności, żeby przetrwać. Bywa łeś już w gorszych sytuacjach.
– Nie przypominam sobie.
– Nie pamiętać... Dla mnie to byłaby prawdziwa ulga. Za cząć życie od nowa z
czystym kontem, bez ciężaru dawnych pomyłek.
– Przecież mogę być kimkolwiek.
– Nie kimkolwiek – poprawił go Ronodin. – Jesteś zaklina czem cieni. Władasz
tajemną mocą. Umiesz rozmawiać z wid mami i dławić ogień.
Seth wiedział, że naprawdę posiada te moce, ponieważ na wet w tym krótkim
czasie, który razem spędzili, Ronodin dał mu możliwość ich użycia. Podobno potrafiłby
też mu pomóc w ich rozwinięciu.
– A ty jesteś jednorożcem? – spytał chłopiec.
– Pod ludzką postacią – odpowiedział Ronodin. – Nie każ Podkrólowi na siebie
czekać. To mogłoby ci tylko zaszkodzić.
Seth próbował się uspokoić. Bez wspomnień trudno mu było zrozumieć swoje
położenie. To, że musi się mierzyć z konsekwencjami, których nie rozumie, wydawało
mu się nieuczciwe. Jak on się w to wszystko wpakował? Miał wraże nie, że znalazł się
w sytuacji bez wyjścia. W tym momencie najlepsze rozwiązanie to chyba dowiedzieć
się jak najwięcej i spróbować przeżyć.
– Nie mam wyboru – stwierdził.
– W tej kwestii nie masz – przyznał Ronodin.
– Ja nie jestem złą osobą.
– Skąd wiesz?
– Po prostu to wiem.
– Ja też nie jestem. Ale obaj pochodzimy z zewnątrz.
– I mieszkamy w podziemnym siedlisku króla zombi?
– Jesteśmy tutaj gośćmi. Chodź za mną.
Ronodin wyszedł, nie oglądając się za siebie. Seth się zawahał, a potem ruszył za
nim. Musiał podbiec, żeby go dogonić. Skoro spotkanie było nieuniknione, lepiej iść za
radami jednorożca.
– Nie wolno ci patrzeć na Podkróla – poinstruował go Ro nodin. – Spojrzeć na niego
to dołączyć do nieumarłych.
– Zostałbym zombi??
– Albo i gorzej. Wejdziesz do komnaty plecami do króla. Będziesz miał zamknięte
oczy. Nie otworzysz ich nawet na chwilę ani się do niego nie odwrócisz. Choćby nie
wiem co. Zrozumiano?
– A jeśli mnie podejdzie?
– Przebywamy w jego domenie. Jeśli Podkról zapragnie twojej śmierci, to zginiesz.
Jeśli zechce, abyś dołączył do nie umarłych, niewiele będzie mogło go powstrzymać.
Twoim za daniem jest nie zrobić sobie niepotrzebnie krzywdy. Pamiętaj, nie patrz na
niego.
– A jeśli użyję lustra?
– To zadziała co najwyżej w przypadku gorgony, ale nie Podkróla. Zamykasz oczy i
stajesz tyłem.
– Nigdy go nie widziałeś?
– Gdybym go zobaczył, byłbym teraz nieumarły.
– A jeśli jego tam wcale nie ma? Może to same głośniki?
– Równie dobrze może być chomikiem. Albo potworem wielkim jak góra. Domyślam
się, że z wyglądu przypomina swoich poddanych. Rządzi nimi, bo jest jednym z nich.
– Dlaczego chce mnie widzieć?
– Jesteś u niego gościem. I zaklinaczem cieni w czasach, kiedy taki dar stał się
niezwykle rzadki. Ale poza tym nie umiem odgadnąć jego intencji.
– Czy jeśli wejdę tyłem, to nie wypadnę niegrzecznie?
– On wie, co trzeba zrobić, żeby z nim rozmawiać i pozostać przy życiu.
Skręcili za róg i ruszyli następnym podziemnym koryta rzem. Seth próbował sobie
wyobrazić, jak by to było stać się zombi albo widmem. Niedawno razem z Ronodinem
spotkał
kilka widm – wydawały się nieszczęsnymi istotami, zimnymi i pustymi.
– Czy ja już kiedyś rozmawiałem z Podkrólem? – zapytał Seth.
– Nigdy – odparł Ronodin. – Niewielu miało tę okazję.
– Szkoda, że nie pamiętam, kim jestem.
– Może tak jest lepiej, przynajmniej z perspektywy naszych aktualnych celów.
Będziesz dla niego większą zagadką. Zaufaj instynktowi. Nie jesteś taki, jak inni
śmiertelnicy. Znasz pod stawowe zasady rządzące światem magicznym.
– Wiem, że magiczne stworzenia istnieją naprawdę. Spo tkanie z widmami wcale
mnie nie zdziwiło. Tak ogólnie to pamiętam widma. To znaczy teoretycznie. Nie
przypominam sobie tylko żadnych konkretnych wydarzeń. Nie mam w sto sunku do
nich żadnych uczuć. Mam trochę informacji, ale żadnych opinii na ich temat. Żadnych
skojarzeń, na których mógłbym się oprzeć. Jak mogłem dożyć tego wieku, nic nie
kojarząc?
– Seth, straciłeś pamięć. Jeśli wymazaniu uległy przy tym twoje opinie, zobacz,
jakie to ma zalety. Z powodu założeń, ja kie czynimy, często bywamy ślepi. Teraz masz
szansę doświad czyć świata nowymi oczami.
– Może i tak. Co jeszcze powinienem wiedzieć o Podkrólu?
– Im mniej wiesz, tym lepiej, zaufaj mi. Okaż szacunek. Bądź skromny. Bądź do
bólu uczciwy. Nie idź na żadne nie rozsądne układy. Gódź się na to, co konieczne. Nie
patrz na niego.
– To trochę dziwaczne. Tak rozmawiać bez patrzenia.
– Podkról byłby ostatnim widokiem, który ujrzałbyś oczami śmiertelnika – ostrzegł
Ronodin. – Troje spośród wielkich mo narchów afiszuje się ze swoją potęgą: Król
Smoków, Królowa Olbrzymów i Król Demonów. Królowa Wróżek i Podkról są
subtelniejsi, a przez to bardziej niebezpieczni. Jeśli mogę ci do radzić jakąś strategię,
to bądź zadowolony. Niczego nie pragnij. O nic nie proś. Nieumarli są pełni
nienasyconych pragnień. Podkrólowi jak mało komu zadowolenie wydaje się siłą.
– Czy pomoże mi odzyskać pamięć? – zapytał Seth.
Ronodin się zatrzymał.
– Co ci właśnie powiedziałem? Niczego nie pragnij.
– I właśnie dlatego zacząłem się zastanawiać, czego chcę.
– Odłóż te łaknienia na bok. Zamknij wszystkie swoje pragnienia na klucz i wyrzuć
go. Zaprezentuj się jako młody zaklinacz cieni, któremu zaoferowałem nauki. Jesteś?
tutaj, żeby się u mnie szkolić. Nie pragniesz przyśpieszenia tej nauki. Ni czego nie
pragniesz. Jesteś najprostszym, najbardziej zadowo lonym chłopcem na świecie.
– Spróbuję.
– Jeśli on się dowie, czego chcesz, znajdzie sposób, żeby cię skusić. Omamić.
Usidlić. Zniszczyć.
– Chcę sobie przypomnieć, kim jestem – powiedział Seth – bez względu na to, czy
to przed nim przyznam, czy nie.
– Postaraj się zmienić swoje myślenie na ten temat – pora dził Ronodin i ruszył dalej
korytarzem. – Od tego może zależeć twoje życie.
– Czy Podkról umie czytać w myślach?
– Prawdopodobnie. Ale wypowiedzenie myśli na głos do daje im mocy. Czyni je
bardziej rzeczywistymi. Wyrzeknij się w jego obecności wszystkich swoich pragnień, a
może przeżyjesz.
– Myślisz, że dam radę?
Mimo że zza grubych zasłon w jej sypialni w Twierdzy Czarnodół prześwitywało słońce, Kendra powinna
jeszcze spać. Wszyscy byli zgodni, że potrzebny jej odpoczynek. Przez całą noc walczyła o życie w zamku
Burzowa Stanica, aż w końcu zdołała złamać zaklęcie krasnala Humbugla i nie dopuściła do tego, żeby
Czarkamień dostał się w ręce smoków. Bardzo długo nie zanosiło się na to, że tę bitwę da się wygrać.
Zwycięstwo wydawało się cudem. Udało się powstrzymać ogromne zagrożenie dla świata.
A brat Kendry zniknął.
Seth poświęcił swoją tożsamość, by otworzyć magiczne drzwi. W komnacie po drugiej stronie Kendra
użyła magicznej laski, żeby odesłać gdzieś Czarkamień. Gdyby zdobył go Celebrant wraz z towarzyszami,
smoki stałyby się zbyt potężne, by je powstrzymać. Wbrew wszelkiemu prawdopodobieństwu Kendra i Seth
stanęli na wysokości zadania jako opiekunowie i obronili Gadzią Opokę.
Ale jej brat zniknął.
Po powrocie do Twierdzy Czarnodół, gdy wydawało się, że bitwa dobiegła końca, Mendigo, ożywiona
kukła, porwał Setha i zniknął z nim w beczce. Dawniej ta beczka była połączona z drugą, znajdującą się w
Baśnioborze. Razem służyły jako portal umożliwiający powrót do domu. Niestety beczka z Baśnioboru zniknęła.
To oznaczało, że Seth mógł być teraz niemal wszędzie.
Kendra zrzuciła kołdrę. Jej ciało było zmęczone, ale umysł odmawiał odpoczynku. Opowiedziała już
dziadkom Sorensonom o wszystkim, co przychodziło jej do głowy. Kazali jej iść spać i obiecali, że zbadają
wszelkie tropy mogące prowadzić do Setha.
Dziewczyna wyszła z pokoju. Korytarz z szarych kamieni był chłodny i ponury. Nie bardzo wiedząc, dokąd
iść, ruszyła w kierunku drzwi na drugim końcu. Kiedy wyszła na światło dnia, otaczające ją masywne budowle i
wieże wyglądały w jej oczach jak ruiny. Może lepiej porzucić to miejsce? Czy naprawdę ludzie powinni
poświęcać życie, żeby chronić te zakurzone dziedzińce? Czy warto było dla nich stracić brata?
Powłócząc nogami, zeszła po schodach na podwórzec. Zastanawiała się, dokąd powinna się udać. Może w
najdalszy kąt najciemniejszego lochu. Albo nad Czarnodół – głęboka czeluść pełna nieumarłych pasowałaby do
jej nastroju.
Nieopodal na szczycie muru przechadzał się minotaur Brunwin z toporem wspartym na kudłatym ramieniu.
Kendra odwróciła wzrok – na pewno nie mogła liczyć na prawdziwe zrozumienie z jego strony. Przed nią
dziedzińcem szedł Nowel. Widok satyra nieco poprawił jej humor. Nowel uwielbiał Setha. Co prawda rzadko
kiedy traktował cokolwiek poważnie, ale chyba rozumiał, co straciła.
Przyśpieszyła kroku i zawołała:
– Nowel!
Satyr spojrzał w jej stronę i przystanął.
– Cześć!
– Dziadkowie chcą, żebym spała, ale muszę pogadać.
– Nigdy nie byłem zwolennikiem drzemek na siłę. Kiedy nie możesz zasnąć, wykorzystaj ten czas jak
najlepiej: jedz, baw się z przyjaciółmi, oglądaj seriale.
– Możemy pójść do twojego pokoju??
– Żeby zapanować nad snem, ważne jest znalezienie odpowiedniej kryjówki. – Nowel gestem dał znak
Kendrze, żeby poszła za nim. – Nawet wyczerpujące popołudnie można przekimać, zwijając się w kłębek gdzieś
na ustroniu w stogu siana.
– Ale ja nie chcę spać.
– Nikt nie chce tkwić w łóżku i gapić się w sufit tylko dlatego, że ktoś inny mu kazał – odparł Nowel, kiedy
dotarli pod jego próg. Włożył klucz do zamka. – Ukryję cię.
Kendra weszła do środka, a satyr zamknął za nimi drzwi. Dziewczyna podeszła do kanapy i usiadła.
– Jesteś głodna? – zapytał.
– Cały czas martwię się o Setha – powiedziała ze łzami w oczach.
– Ja też, Kendro – przyznał Nowel z troską. – Stracił pamięć?
– Patrzył na mnie jak na kogoś obcego. Jakby widział mnie po raz pierwszy w życiu.
– To straszne.
– Jego po prostu... nie było. Wystarczył ułamek sekundy. Jeszcze chwilę wcześniej był taki dzielny. A
zaraz potem mnie nie poznawał. Dokądś go zabrali. Nie wiemy dokąd. A jeśli porwał go Ronodin? Albo jakaś
inna zła osoba? Co będzie, jeśli nafaszerują mu głowę kłamstwami? W tej chwili mój brat jest jak czysta kartka.
Jest pusty w środku. Skąd ma wiedzieć, w co wierzyć?
Nowel przykucnął przed dziewczyną.
– Seth już raz stał się tym, kim jest. Czy nie możemy zaufać, że zrobi to znowu?
– Oby. I mam nadzieję, że znajdziemy sposób na cofnięcie tej utraty pamięci. Ale co będzie, jeżeli to się nie
uda, a nowy początek pełen złych przykładów i fałszywych informacji sprawi, że Seth odrodzi się skrzywiony? –
Kendra bała się wymówić kolejne słowa, bo nawet niewypowiedziane budziły przerażenie. Nie umiała się
jednak powstrzymać. – Co będzie, jeśli naprawdę go straciliśmy?
Nowel położył dłoń na jej dłoni.
– Co, jeśli go nie odzyskamy? – mówiła dalej, nie mogąc przestać. – Jeśli go znajdziemy, ale nie będzie
chciał wrócić?
Ta myśl była tak straszna, że Kendrze brakowało nawet łez. Czuła się odrętwiała i bezsilna.
– Nie pozwolimy na to – powiedział Nowel. – Czy mamy jakieś poszlaki wskazujące, gdzie może być
Seth?
– Dziadek mówi, że czarodziej Vernaz, który pomógł ponownie ożywić Mendiga, ma powiązania ze
Sfinksem. Mendigo został odtworzony z drzazg, a potem parę razy trzeba było nad nim pracować, kiedy
pojawiały się problemy. Dziadek skontaktował się z Agadem, który szuka wskazówek. Ale tak naprawdę Seth
może być wszędzie. Możliwe, że w sprawę zamieszany jest Sfinks. Albo Ronodin czy Humbugiel. Lub
ktokolwiek inny.
– Czy Sfinks nie jest teraz po naszej stronie? – spytał Nowel.
– Uczynili go Wiecznym. Podobno od tamtej pory był spokojny. Musiałby zginąć, żeby więzienie
demonów zostało otwarte, więc raczej przestał knuć, tak jak kiedyś. Ale to jeszcze nie znaczy, że nie mógł się
zbratać ze smokami. Albo że nie wspiera potajemnie innych spraw. Wiemy, że zdarzało mu się już działać z
ukrycia.
– Sfinks zawsze był podstępny – podsumował Nowel. – Czy dobrze słyszałem, że Celebrant nie jest już
opiekunem??