Tenisistka Bilie Jean King zmieniła świat sportu – udowodniła, że kobiety wcale nie są „słabą płcią” i sprawiła, że miliony uwierzyły w siebie – wreszcie mogły trenować i sięgać po sportowe trofea, tak samo jak mężczyźni. Ci z kolei wreszcie dostrzegli sportowy potencjał swoich córek - prawdziwy efekt „kuli śnieżnej”. Kobiety uwierzyły, że sportowa rywalizacja, która dodaje odwagi, jest także dla nich. Trudno zresztą ocenić czy była to Bilie Jean, bo może dokonała tego Gertrude Elderle, która przepłynęła kanał La Manche w 1926 roku, czym ustanowiła nowy rekord, pokonując mężczyzn. Wiedziała, że musi zacisnąć zęby i wytrwale trenować, bo dziennikarze nazwali ją zbyt słabą. To dało jej siłę. Po tym wyczynie, pływanie stało się najpopularniejszym sportem wśród kobiet. A może była to Althea Gibson, tenisistka, pierwsza czarnoskóra zwyciężczyni Wimbledonu. Jej zwycięstwo w czasach segregacji rasowej było także walką o prawa obywatelskie.
Rachel Ignotofsky poznaje nas z 50 silnymi kobietami, które w życiu zdecydowały się wygrywać. Każda z nich była małą dziewczynką, która wierzyła we własne marzenia tak bardzo, że stała się mistrzynią wszech czasów i prawdziwą legendą. Pływaczki, koszykarki, dżokejki, gimnastyczki, biegaczki, hokeistki, pingpongistki, siatkarki, łyżwiarki, narciarki etc. – każda z nich odniosła zwycięstwo indywidualne i publiczne. Indywidualne, bo musiała pokonać uprzedzenia i przesądy dotyczące płci. Zwycięstwo publiczne było przede wszystkim wielką inspiracją i nauką wiary we własne siły i możliwości dla milionów kobiet na całym świecie.
Te historie to nie bajki na dobranoc – nie mają wyciszać i ukoić, mają dać siłę i wiarę w nieograniczony potencjał kobiecego ciała i woli walki.