Utytułowani autorzy wydawnictwa Poradnia K przygotowali kolejną książkę dla dzieci. „Pięć sprytnych kun” to trzymająca w napięciu opowieść o spisku w gastronomicznych wyższych sferach.
Opowieść o Procie Eustachym, Tomaszu Montanie, Euzebiuszu, pani Patrycji i Purchawce jako jeden z pierwszych przeczytał dr Andrzej G. Kruszewicz, Dyrektor Miejskiego Ogrodu Zoologicznego w Warszawie:
Gdyby Pingwiny z Madagaskaru pochodziły z Polski, byłyby kunami z warszawskich Bielan. Ekipa Prota Eustachego to tak samo dzielne i sprytne stworzonka. Ci mali mieszkańcy lasku Lindego, położonego pomiędzy osiedlami i blokami bezpośrednio sąsiadują z ludźmi.
Przychodzą jako nieproszeni goście, podkradają smakołyki z garnków, buszują na strychu i przegryzają kable pod maskami samochodów. I tylko wtajemniczeni wiedzą, jaki miały w tym ważny cel…
Książka wprawiła w doskonały nastrój Grzegorza Łapanowskiego, kucharza i prezesa Fundacji Szkoła na widelcu: Justyna Bednarek w zabawny i błyskotliwy sposób uchwyciła sekrety kucharskiego fachu. Historia szajki kun to opowieść pełna spisków i napięcia, ale także humoru i pochwały dla lojalności i przyjaźni. Dodatkową wartością są rymowane przepisy kulinarne, które z pewnością zaciekawią i zachęcą czytelników do samodzielnych wyzwań podejmowanych w kuchni!
Justyna Bednarek i Daniel de Latour znają się od dawna, mają podobne poczucie humoru i rozumieją się bez słów. Dzięki temu wspólna praca to świetna zabawa: Ogromnie cenię pisanie Justyny – mówi Daniel de Latour. Język, którym się posługuje, umiejętność dopasowania stylu, sposobu prowadzenia narracji do konkretnej historii, a przede wszystkim to, że Justyna bardzo poważnie traktuje czytelnika – pisze znakomitą polszczyzną.
Justyna Bednarek przyznaje, że uwielbia poczucie humoru Daniela i „jego kreskę przepojoną sympatią do świata i ludzi”: - Świat narysowany przez niego jest dobry i szczęśliwy – mówi pisarka. Taki, jakiego powinny się uczyć dzieci. Ja się zawsze dobrze bawię pisząc. Jednak samo pisanie to jeszcze nic w porównaniu z tym, jak dobrze się bawiłam oglądając potem to, co pan de Latour nabazgrolił.