Od niedawna pojawia się coraz więcej dyskusji na temat brutalności w baśniach. Czy powinniśmy zatem podawać dzieciom te utwory w zmienionej wersji, czy też są to teksty kultury, które dzieci powinny poznawać w możliwie najwierniejszej, o ile można w ogóle mówić o pratekście baśni, wersji?
Jako głos w dyskusji przytaczamy fragment rozmowy z prof. Grzegorzem Leszczyńskim, kierownikiem Pracowni Badań nad Literaturą Dziecięcą i Młodzieżową w Instytucie Literatury Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego:
"Przerabianie na łagodniejsze wersje np. baśni braci Grimm tłumaczy się dobrem dziecka.
GL: Kaleczy się w ten sposób jednak nie tylko literaturę, ale i dziecko. Baśń to gatunek idealny, od zarania świetnie sprawdzone przedszkole ludzkości, elementarz osobisty uczący systemu wartości, w którym dobro zwycięża, a zło musi być ukarane. Nie możemy więc wolno puścić wilka i zaprzyjaźniać się z nim, bo postanowił zostać jaroszem, choć przedtem zjadł Czerwonego Kapturka i babcię. To wbrew baśniowej logice. Przy takiej wersji wydarzeń młody czytelnik nigdy nie zrozumie toposu wilka, nie pozna ważnego kodu kulturowego. Wilk jest uosobieniem zła, podobnie jak Baba Jaga.
Uważam, że tak jak nie należy chronić dziecka przed przerażającą bądź dziwną ilustracją (bo i taką powinno oglądać, by dobrze rozwijała się jego wrażliwość i wyobraźnia) – tak też nie powinno się chronić go przed okrucieństwem zawartym w baśniach. Pokazywanie tylko dobra i piękna to pozbawianie dzieci tej drugiej części świata. To tak jakby próbować wmawiać im, że doba nie ma nocy, a w roku są tylko dni pogodne. Potem te dzieci w wieku nastoletnim są przerażone światem, złem i są kompletnie nieprzystosowane do życia. Mało tego, zaobserwowałem coś takiego jak efekt czytelniczego wahadła u dzieci.
Co to znaczy?
GL: Jeśli w dzieciństwie karmione były łagodną literaturą, to potem tym chętniej sięgają tylko po powieści grozy, horrory i science fiction. Dzieci i młodzież chcą od książki wrażeń i emocji. Jeśli ich tam nie znajdą, odrzucą książkę, zadowolą się pełnymi emocji filmami i grami komputerowymi. Ale tam nie ma tej mapy, którą dają baśnie uczące odróżniania dobra od zła, a przyjaciela od wroga. Tylko baśń, zawarte w niej symbole, archetypy, jej ogromna, przez pokolenia sprawdzona mądrość, daje człowiekowi ten wewnętrzny kompas pomagający później w poruszaniu się po emocjonalnym świecie.
Źródło: Rzeczpospolita