Mama dość liczną i bardzo rozgałęzioną rodzinę, a na dokładkę rozrzuconą po całej Polsce i na Litwie, nie miałam szans poznać wszystkich cioć i wujków, a o połowie w ogóle nie wiedziałam. Tym bardziej moja córka nie będzie się w stanie rozeznać w koligacjach rodzinnych. Wtedy przypomniałam sobie o drzewie … genealogicznym oczywiście, kiedyś takie drzewo zrobili moi wujostwo, pomyślałam więc, że warto je uaktualnić właśnie dla małej, przynajmniej w teorii będzie znała całą rodzinę. Poszperałam w notesie, wygrzebałam nieco kontaktów, przypomniałam się temu i owemu i uzbierałam garść najnowszych informacji. Uzbrojona w odpowiednią wiedzę usiadłam do pracy.
Do wykonania drzewa potrzebujemy następujących przedmiotów:
Najpierw na bristolu ołówkiem szkicujemy nasze drzewo starannie dopasowując ilość kolejnych konarów i gałęzi do konkretnych osób, tam gdzie przodkowie posiadali dzieci szkicujemy piękną rozgałęzioną część korony drzewa, powiększającą się kolejne pokolenia dzieci, wnuków i prawnuków, a jeśli ktoś nie pozostawił po sobie następców konar może być symbolicznie suchy, pozbawiony liści. Jak już wszystko mamy rozplanowane i opisane, bierzemy farby i pędzel i według uznania, talentu, pomysłu malujemy swoje drzewo, pamiętając by w gęstwinie liści dopisać starannie wszystkich swoich krewnych i powinowatych. Moje drzewo rozpoczyna się od pokolenia pradziadków i obejmuje jedynie linię po mieczu, czyli po ojcu, bo tu dysponowałam największą wiedzą. Gotowy, wyschnięty karton od dołu i od góry wzmacniamy drewnianymi listewkami, przybijając do nich cienkimi gwoździkami karton. Na koniec Zr sznurka, żyłki, nitki robimy uchwyt do zamocowania na ścianie i gotowe do powieszenia.
mama Agnieszka