Dzień dobry Pani Justyno,
Myślę, że pojedyncza rozmowa ani wyselekcjonowane argumenty tu nie zadziałają. Muszą się Państwo trochę nagłowić, by dojść do tego, o co małemu chodzi (a chodzić może o wiele: o sposób formułowania poleceń przez nauczyciela, ton głosu, jakieś lęki synka, które mogą w ogóle nie dotyczyć nauczyciela, pozycję dziecka w grupie rówieśniczej, niechęć do zmiany pomieszczenia lub układu ławek też może mieć rozmaite podłoże itd.). Problem bez wątpienia jest wieloczynnikowy, a syn może nie umieć powiedzieć o co mu chodzi.
Myślę, że Państwu jako osobom mu najbliższym będzie o wiele łatwiej niż komuś ze szkoły dotrzeć do sedna sprawy. By Państwu ułatwić tę drogę polecam lekturę książki A. Faber, E. Mazlish "Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły", wyd. Media Rodzina. Wskazówki w niej zawarte nie tylko umożliwią Państwu dowiedzenie się, co małemu chodzi po głowie, ale też wyposażą Państwa w argumenty, które być może zmienią jego nastawienie i reagowanie na polecenia wydawane w szkole.
Powodzenia!
Agnieszka Sokołowska
Komentarze