Dzień dobry,
kontrowersyjny temat zagrożeń, jakie potencjalnie stwarzają dla rozwoju dzieci niektóre szczepionki, od dawna poruszany jest w świecie nauki i mediów. Szerokim echem odbiła się m.in. słynna historia hipotetycznych powiązań pomiędzy stosowaniem jednej ze szczepionek, do której stabilizacji stosowano rtęć, a pojawianiem się w określonym czasie objawów autystycznych u dzieci. Szczepionka nie utraciła rekomendacji WHO pomimo rozbieżnych wyników badań i jest sprzedawana do dzisiaj. Opublikowano raport argumentujący, że nie ma jednoznacznych dowodów szkodliwości. Podobnie zapewne rzecz ma się ze szczepionkami, o których Pani pisze.
Granice pomiędzy interesem koncernów farmaceutycznych, lękami rodziców, a obiektywną prawdą tworzą pajęczynę powiązań trudną do rozwiązania. Decyzja wielu rodziców, by nie szczepić dzieci, spowodowała powrót niebezpiecznych chorób, takich jak krztusiec czy odra. W mojej ocenie jest to ważna przesłanka ku temu, by dzieci szczepić. Jednocześnie jednak eliminowanie ryzyka, że szczepionka nie zaszkodzi i nie wywoła wtórnych uszkodzeń w dużej mierze zależy od ich świadomego, rozsądnego dobierania przez lekarzy.
Jeżeli rodzic, chociażby na podstawie ulotki informacyjnej dołączonej do szczepionki, ma obawy, czy podać ją dziecku, może poprosić lekarza o zaproponowanie alternatywnej, innej szczepionki i wypisanie recepty na jej zakup.
Agnieszka Sokołowska
Komentarze