Witam,

mam problem z moją 7-letnią córką, gdyż nie ma tygodnia, żeby nie przyniosła ze szkoły uwagi od nauczyciela prowadzącego. Zazwyczaj uwagi dotyczą nie słuchania pani, histerii bądź bicia dzieci. Dziecko rzeczywiście lubi postawić na swoim. Pani uważa, że również nią chce rządzić. Gdy pani na lekcji zadaje zadania tylko moje dziecko narzeka, że aż tyle i już ma przysłowiowego "focha". Również krzyczy na panią. Co do innych nauczycieli, nie ma problemów. Tylko nie wiem czy to nie dlatego, że j.angielski czy religię ma dwa razy w tygodniu a edukację wczesnoszkolną cały czas. Dzisiaj np. miała miejsce sytuacja, że pani wychowawczyni zadzwoniła do domu, żeby odebrać córkę, bo wpadła w histerię, bo nie chciała przebrać się na w-f i przez nią nie mogą inne dzieci wyjść na salę. Poszłam, porozmawiałam i córka była cała zapłakana. Powiedziała, że będzie jej zimno i nie będzie się przebierała. Pani pozwoliła jej pozostawić rajstopy, ale i tak nie chciała. Pani dała minusa za odmowę przebrania a wtedy córka zaczęła krzyczeć na panią. Podobno zdenerwowała się, że dostanie uwagę i taka była jej reakcja. Córka mi mówi, że tylko ta pani tak ją denerwuje i tak na nią reaguje. Sama nie wiem co robić.
Pani sugeruje aby zgłosić się do psychologa, bo uważa, że dziecko jest niedojrzałe emocjonalnie. Uczy się bardzo dobrze i jest bystra, ale te histerie. Pani uważa również, ze skądś ta agresja wobec dzieci się bierze. Już sama nie wiem jak mam postępować. Proszę o poradę.

Pozdrawiam,
Justyna