Kubuś ma 2,5 roku, jest bardzo rozgadanym komunikatywnym chłopczykiem, który od czasu do czasu ma typowy bunt 2-latka. Kubą zajmuje się moja mama podczas gdy ja jestem w pracy na 8 godzin dziennie. Kuba jest zżyty z babcią. W ubiegły weekend zawieźliśmy Kubusia i babcię na wypoczynek na tydzień na działkę, gdzie jest ogród i można cały dzień spędzać na dworze (my mieszkamy w dużym mieście). Cały weekend, aż do naszego wyjazdu miał typowy bunt, wszystko na nie, odmawiał jedzenia, nie zauważał nas - wytłumaczyliśmy to sobie, że ma za dużo autorytetów dookoła, do tego nowe otoczenie i dużo bodźców. Gdy wyjeżdżaliśmy był trochę zdezorientowany, ale nie płakał.
Dzwonimy dwa razy dziennie i babcia mówi, że jest w porządku - jest raczej grzeczny, nie ma problemów ze spaniem, jedzeniem, nie woła, że chce do domu do mamy i taty. Tyle, że wcale nie chce z nami rozmawiać przez telefon - wcześniej bardzo to lubił. Mamy wrażenie, że się obraził. Jedziemy teraz do niego na weekend i nie wiemy, co zrobić - czy zostawić go jeszcze z babcią na tydzień, czy już go zabrać, aby nie czuł się odtrącony? W mieście jest gorąco i duszno, tam ma doskonałe warunki do zabawy, ale nie widziałby nas kolejne 5 dni. Co jest dla niego najlepsze?
Joanna