Witam,
Opisywałam już przypadek córki, u której nagle po ugryzieniu batona zaczęła ruszać się górna jedynka. Po konsultacji dentystycznej ząb został czymś posmarowany. Jednak po miesiącu ząb przesuwał się coraz bardziej. Po nocy ząb był wypchnięty do przodu, ustawiony w poprzek. Na kolejnej wizycie nalegałam, żeby zrobić RTG i okazało się, że słusznie - między zębami stałymi siecznymi górnymi jest ząb dodatkowy, który wypchnął mleczną jedynkę. Pani dentystka usunęła mleczną jedynkę i chce usunąć mesiodens, który już jest widoczny. Chce to zrobić, jak ząb wyjdzie na długość 3 milimetrów. Czy to słuszne założenie? Czy ten zabieg nie poruszy i nie uszkodzi zalążków zębów stałych? Czy nie rozsądniej poczekać aż pojawi się cały, a jego korzeń będzie dalej odsunięty od zalążków stałych? Tym bardziej, że Pani doktor chce go obruszyć dookoła, gdyż jak twierdzi tak trzeba, bo ma kształt łezki, ale on jest wyjątkowo blisko lewej jedynki. Czy nie lepiej wykonać ten zabieg przed 6-7 rokiem życia, kiedy wyżynają się zęby sieczne? Moje zaufanie do doktor zmalało, gdyż cały czas się upiera, że to na pewno
musiało być uderzenie, które przyspieszyło proces resorpcji korzenia mlecznego. Nie chciała zrobić RTG tylko odesłać mnie do domu z tym sterczącym zębem, a dziecku dała do przygryzienia jakąś gumową wkładkę, co miałoby utwardzić wszystkie zęby, gdyż zdaniem Pani doktor dolne jedynki też się ruszają i to jest potwierdzenie silnego uderzenia (którego nie było, bo córka jest zawsze ze mną szczera i gdyby coś takiego miało miejsce, na pewno bym to zauważyła). Nie dopuszcza wersji, że wskutek, wyżynania się mesiodensu, korzeń mleczny wchłonął się, a ugryzienie batona obruszyło ząb i przyspieszyło jego wypadanie. Proszę o poradę, waham się czy nie zmienić lekarza.
Iwona