Witam, mam straszny problem z moim 4,5-letnim synem, który ciągnie się za nami mniej więcej od dwóch lat. Kiedy był jedynakiem nie było z nim kłopotów, a odkąd urodziła mu się młodsza siostra (2-latka) zmienił się nie do poznania. Stał się agresywny, na wszystko reaguje krzykiem, złością płaczem (często doprowadzającym do wymiotów), tupaniem nogami itd. Najgorsze jest to, że większość swojej agresji wyładowuje na siostrze, po prostu ją bijąc wszędzie gdzie się da. Każdą wolną chwilę staramy poświęcić się jemu i tak było od początku pojawienia się nowego domownika, żeby po prostu nie poczuł, że zszedł na drugi plan. Przestaliśmy spotykać się ze znajomymi, do nas też nikogo nie zapraszamy, bo jest nam po prostu wstyd. Próbowaliśmy wszystkiego, krzyku, ignorowania jego zachowania, zakazu bajek, słodyczy, karnego krzesełka (ale jak tylko czas kary się skończył po chwili wszystko wracało na nowo). Każdy nam powtarzał, że z tego wyrośnie, ale po takim czasie straciliśmy już nadzieję, że ten dzień nastąpi i jesteśmy już bardzo zmęczeni taką sytuacją. Proszę o pomoc jak mamy dalej postępować.
Sebastian
Dzień dobry,
By Państwa synek mój "wyrosnąć" z demonizującego Państwa życie problemu, trzeba mu w tym umiejętnie pomóc. Wygląda na to, że najpierw trzeba pomóc wykończonym rodzicom. To niedopuszczalne, by nie mogli Państwo prowadzić normalnego życia towarzyskiego - w dalszej perspektywie zaszkodzi to całej Państwa relacji. Muszą Państwo mieć świadomość, że dopóki sami nie uporacie się z myśleniem, że narodziny córeczki zepchnęły małego na drugi plan, nic się nie zmieni. Jest wielce prawdopodobne, że on podświadomie tak odbiera Państwa lęk i generuje trudne do zniesienia zachowania. Na pewno sam nie chce się tak zachowywać, ale nie umie przestać. Musicie Państwo go nauczyć, ale najpierw nauczyć siebie samych.
Serdecznie polecam lektury skutecznych i mądrych książek dla rodziców. Thomas Gordon, "Wychowanie bez porażek" oraz A. Faber, H. Mazlish, "Wyzwoleni rodzice, wyzwolone dzieci" oraz tych samych autorek - "Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały, jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły".
W mojej opinii problem, który niszczy na razie Państwa normalne funkcjonowanie, wynika z niewłaściwej komunikacji. Stosujecie Państwo niekonsekwentnie wiele różnych metod - kary, nagrody, zakazy, chwalenie, ignorowanie: małemu dziecku trudno się w tym połapać. Dostaje od rodziców niejednoznaczny komunikat: jesteś naszym kochanym synkiem i każdą wolną chwilę chcemy spędzać z Tobą oraz jesteś okropnym synkiem, który robi krzywdę siostrzycce.
W książkach, które Państwu polecam, przeczytacie między innymi, że by opanować zachowanie dziecka, trzeba sprawić, by poczuło się bezpiecznie, czyli ważne i zrozumiane. Nie wątpię, że spokojny komunikat: "to nic złego, że czasem kochasz siostrzyczkę najbardziej na świecie, a czasem chciałbyś żeby jej nie było. Każdy człowiek odczuwa takie podwójne uczucia czasami, tak się zdarza, jak też tak miałem jak byłem mały, to normalne i mija... nie możesz jej robić krzywdy, tak jak nikomu, a mama i ja kochamy Cię najbardziej na świecie takiego jak jesteś i nic byśmy w Tobie nie zmienili". - otworzy drogę do niezwykłej rozmowy, w której wiele Państwo nowego dowiecie się o swoim synku, a on z wielkim zdziwienie dowie się, że ma prawo mieć też "złe" uczucia i jedyne, czego musi się nauczyć, to wyrażać je w sposób, który nie robi nikomu krzywdy.
Lektura tych książek nauczy Państwa, jak rozmawiać w ten sposób - bo, by się udało, trzeba być wobec dziecka wiarygodnym, czyli wierzyć w to, co się mówi. On wyczuwa Państwa lęk, że będzie zazdrosny o siostrę, od chwili jej urodzenia. Dopóki Państwo nie pokażecie mu, że posiadanie siostry czy brata to normalna rzecz, on nie będzie umiał zmienić tych zachowań, choćby dostał jeszcze sto nowych nagród i kar.
W praktyce proszę też zwrócić uwagę, czy podkreślacie to, że zrobił dla małej coś dobrego, tak samo mocno jak dostrzegacie to złe. To, dla niego mega ważne, by słyszał, że mamie i tacie jest tak miło, że jest taki grzeczny, że dorósł i zmężniał...
Proszę tez zadbać, by nie słyszał rozmów np. przez telefon, że sprawia rodzicom kłopot i zmartwienia - dzieci łatwo zaczynają myśleć o sobie pod kątem takich negatywnych etykiet i potem nakręca się już tylko samonapędzający mechanizm, trudny do odwrócenia.
Musi za to słyszeć, jak opowiadacie innym, że jesteście dumni, że dziś zrobił coś fantastycznego.
Na uspokojenie ataku histerii polecam metodę liczenia głębokich oddechów: popatrz na moją dłoń, będę liczyć do pięciu, a ty za każdym razem będziesz głęboko oddychał... jeden, dwa... - mam nadzieję, że to pomoże opanować wymioty.
Serdecznie życzę Państwu dużo sił i powodzenia!
Agnieszka Sokołowska
Komentarze