Warszawa

Scooby-Doo - król animowanych detektywów

Scooby-Doo - król animowanych detektywów

Jak na wiekowego psiaka Scooby-Doo ma się doskonale i wciąż eksperymentuje z wizerunkiem. Pół roku temu pojawił się w rasowym kryminale „Maska Błękitnego Sokoła” (to nie żart, ta animacja spełniała wszelkie kryminalne warunki i miała fabułę poprowadzoną tak jak w filmie dla dorosłych). Całkiem niedawno Scooby stał się pacynką, by w „Scooby-Doo! Wyprawa po mapę skarbów” bawić najmłodszych piosenkami i straszyć ogromną papugą. Zaś za kilka tygodni twórcy Scooby-Doo zabawią się klasycznym motywem upiora w operze, by troszkę pożartować sobie z talent shows i udowodnić widzom, iż mimo, że od powstania serii minęło pól wieku, wciąż potrafi ona zaskakiwać.

I nie ma w tym stwierdzeniu grama przesady. W końcu nie ma drugiej, tak masowo popularnej serii dla dzieci, której producenci nie boją się zacytować stary film Briana De Palmy „Upiór z raju”. Wyobraźcie sobie „Klub przyjaciół Myszki Miki” z tajemniczym zbrodniarzem, albo upiorem, który wcale nie jest brzydki, tylko przez cały czas przegląda się w krzywym zwierciadle… Prawda że niemożliwe…    

Scooby-Doo do życia powołał telewizyjny producent Fred Silverman. W 1969 roku Silverman – znudzony dominującymi w Ameryce animacjami o superbohaterach – zapragnął stworzyć zupełnie inną bajkę. Gdy pewnego dnia lecąc samolotem, usłyszał piosenkę Franka Sinatry „Strangers in the Night”, a konkretnie ostatnią frazę „Doo Be Doo Be Doo”, wymyślił gadającego po ludzku czworonoga o imieniu Scooby-Doo.

Tak narodził się kultowy dziś psi bohater. Choć od pomysłu Silvermana do jego realizacji musiało minąć sporo czasu, a w projekt zaangażowane zostało wiele osób. Producentami wykonawczymi projektu postanowili zostać twórcy „Flinstonów” czy duet Hannah-Barbara, zaś odpowiedzialnym za narysowanie Scooby-Doo i jego przyjaciół został przyjaciel Silvermana i główny rysownik studia Iwao Takamoto.  To on nadał kształt wyimaginowanemu psiakowi, bowiem Silverman nie miał pojęcia jak ów psiak ma wyglądać.  Na szczęście znajomy Takamoto posiadał niemieckiego doga, o którego odwadze wielokrotnie opowiadał w towarzystwie. Rysownik postanowił zakpić z kolegi i narysował doga, który jest tchórzem i obżartuchem.

Każdy z pozostałych bohaterów narysowany został tak aby szybko i łatwo kojarzył się z uniwersalnymi dla Amerykanów postawami życiowymi. Blondyn Fred jest typowym amerykańskim przystojniakiem z college’u w białym sweterku i z apaszką na szyi. Velma to klasyczna okularnica, która pozjadała wszystkie rozumy, Dafne – kokietka w fioletowych sukienkach, a Kudłaty (właściciel Scooby'ego) – klasowa fajtłapa jakich wiele w liceach.

Mając takie postacie Silverman postawił przed dwójką scenarzystów (Joe Rubym i Kenem Spearsem) zadanie napisania scenariusza, który wyróżniałby się na tle innych dziecięcych seriali. Ci zaś  stworzyli opowieść balansującą na pograniczu grozy, komedii i kryminału. Piątka bohaterów tworzy „brygadę detektywów” (w pierwszym scenariuszu byli gwiazdami rocka), która podróżując po świecie, poluje na potwory. Tyle że naprawdę potworów nie ma, a nasi bohaterowie (przy pomocy dedukcji oraz sporej dozy szczęścia) demaskują wszelkiej maści przebierańców i oszustów.

Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę. Zgodnie z przekonaniem bohatera innej kreskówki, Papy Smurfa, że „strach jest uczuciem naturalnym, wszyscy lubimy się bać”, dzieciaki pokochały Scooby’ego i jego pana Kudłatego, ale przede wszystkim dreszczyk emocji towarzyszący oglądaniu każdego odcinka (pierwsza seria zatytułowana „Gdzie jesteś Scooby-Doo” liczyła 25 odcinków). Ponadto „Scooby-Doo” to także logiczna łamigłówka, zmuszająca dzieciaki do kojarzenia faktów i niczym Sherlock Holmes dedukowania, kim może być złoczyńca przebrany za monstrum.

Przez lata istnienia kreskówki Scooby dorobił się pokaźniej rodziny gadających psów (choćby kuzyn Scrappy-Doo, który pierwszy raz pojawił się w 1979 roku), bohaterowie zyskali rodziców, przeszłość, powstało miasteczko z którego pochodzą (Coolville). Nawet samochód, którym podróżują okazał się pojazdem z przeszłością, bowiem w latach 60. jeździła nim młodzieżowa grupa rockowa The Mystery Kids (której fikcyjna biografia przypomina historię Jacksons 5). No i oczywiście z biegiem lat pojawiły się prawdziwe potwory.

W pochodzącej z 1985 roku serii „13 duchów Scooby'ego” (1985) Kudłaty ze swoim kompanem przez przypadek uwalniają złe moce i przez kolejne odcinki podróżują po świecie polując na duchy. W filmie „Wyspa Zombie” pojawiły się prawdziwe żywe trupy i duchy, w aktorskiej „Klątwie potwora…” Velma została opętana. Tyle, że serie z prawdziwymi potworami nadawane były nie w soboty o poranku, ale ciut później w paśmie dla starszych dzieci no i dla ich rodziców.

Tak, to nie pomyłka - dla rodziców. Bo chociaż przyjęło się powszechnie, iż era kreskówek cytujących filmy dla dorosłych rozpoczęła się wraz z postaniem pierwszego „Toy Story” (1995 rok), to nie prawda. Zanim ktokolwiek pomyślał o filmowym postmodernizmie, cytaty i nawiązania do kina grozy dla dorosłych pojawiły się już w 1969 roku w pierwszej serii Scoobyego. To tam scenarzyści aby przyciągnąć do telewizorów także dorosłych mrugali do nich okiem rysując potwory o aparycji gwiazdorów kina grozy jak Boris Karloff (słynny Frankenstein) czy Bela Lugosi (Dracula).

We wspomnianej serii „13 duchów…” głosu (oraz twarzy)  czarodziejowi Vincentowi van Ghoulowi użyczył legendarny aktor kina grozy Vincent Price, zaś w poszczególnych odcinkach bohaterowie przenosili się do znanych filmów grozy (m.in. „Frankensteina”). Zabawy te trwają do dziś a znawcy horroru z łatwością odnajdą nawiązania do np. „Wzgórza mają oczy” Alexandra Aja czy klasycznych „Pożartych żywcem” Tobe Hoppera.

Być może to właśnie te cytaty sprawiły że dziś w Stanach dorośli organizują zloty fanów Scooby-Doo. Co więcej podzieli się oni na dwie frakcje: tych którzy uważają, że po śmierci Dona Messicka (oryginalny głos Scoobyego) w 1997 roku serial się  skończył i tych którzy wielbią obecnego Scoobyego czyli Franka Welkera (co ciekawe aktor związany jest z serią od początku jej istnienia czyli 1969 roku tyle że wcześniej podkładał głos pod Freda i uznawany jest w stanach za jednego z najlepiej zarabiających gwiazd kina – choć gra tylko głosem).

W ponad czterdziestoletniej historii serii jej twórcom tylko dwa razy powinęła się noga, ale za to w spektakularny sposób. Otóż  ponad dwadzieścia lat  temu  wprowadzono do serii narzeczoną psiaka, Scooby – Dee. Pech chciał, że któryś ze scenarzystów zapomniał o tym iż jest ona wybranką psiego serca i dekadę uczynił z niej najbliższą kuzynkę Scooby'ego. Rodzice szybko wychwycili tę niefortunną pomyłkę i wybuchł obyczajowy skandal (padały podejrzenia o promowanie kazirodztwa) a Scooby – Dee zniknęła z serialu. Całkiem niedawno zaś bo w 2002 roku  James Gunn scenarzysta kinowych filmów o Scoobym chciał uczynić z Vemy lesbijkę. Po tym jak skrypt wyciekł do Internetu oburzeni wielbiciele serii wystosowali do producentów szereg petycji dzięki którym niefortunny pomysł Gunna został odrzucony.

Te wpadki wcale nie zmniejszyły popularności kreskówki. Do dziś debiutu pierwszego serialu ze Scoobym, powstało jedenaście nowych seriali, aż dwadzieścia siedem pełnometrażowych filmów animowanych, cztery filmy aktorskie (w tym dwa kinowe, które na świecie zarobiły ponad pięćset milionów dolarów) a teraz nowy film kukiełkowy. Jeśli do tej listy dodać gry komputerowe (sztuk trzynaście), cztery parki rozrywki poświęcone bohaterom kreskówki, objazdową rewię na lodzie oraz niezliczoną ilość komiksów, książek i kolorowanek ze Scoobym, okazuje się, iż jest to jedna z najpopularniejszych kreskówek na świecie. Ale to akurat nie dziwi. Scooby od swojego poczęcia sprawnie łączy pokolenia a twórcy najnowszych filmów wcale nie mają zamiaru tego zmieniać.

 

 

Autor artykułu, Robert Ziębiński, jest szefem redakcji

Portalu (nie całkiem) Kulturalnego Dzika Banda

 

Przeczytaj również

Polecamy

Więcej z działu: Artykuły

Warto zobaczyć