Warszawa

Stres. Rywalizacja. Ulga. Ekscytacja - recenzujemy grę "Ubongo Duo"

Stres. Rywalizacja. Ulga. Ekscytacja - recenzujemy grę "Ubongo Duo"

Tak - to kolejna odsłona gry z serii “Ubongo”!

 

Z samą grą - tylko w wersji podstawowej - mieliśmy już do czynienia wcześniej. Sądzę, że jedną z przyczyn jej popularności jest chyba to, że choć zasady są niesłychanie proste, to sama gra potrafi być potwornie trudna. Wydawać by się mogło, że nic prostszego - z pięciu klocków ułożyć konkretny kształt. A jednak - niektóre z plansz, nawet w wersji podstawowej, potrafią rozpalić czachę do czerwoności!

 

Gra składa się z zestawu tekturowych kształtów, kilkunastu plansz, toru punktów, dwóch znaczników graczy i dwudziestościennej kostki. Do tego oczywiście instrukcja. Zrozumienie zasad zajmuje dwie minuty osobie, która już wcześniej grała i trzy minuty osobie, która spotyka się z “Ubongo” po raz pierwszy. Stylistyką wersja “Duo” nie odbiega od pozostałych - afrykańskie motywy, tajemnicze kształty - tylko wiodący kolor inny - tym razem fioletowy. No i dwa walczące nosorożce…

 

 

To, co najważniejsze, to wspomniane już wcześniej: “Duo” - czyli będziemy rywalizować. A więc: do rywalizacji!

 

Wybieramy planszę A. Nie będziemy szarżować. Pułapka polega na tym, że początkowe sukcesy mogą Cię bardzo zmylić. Nagle trafiasz na zagadkę, która Cię przerasta. Kombinujesz, przekładasz - nic z tego - “Ubongo” Cię pokonało.

 

Podobnie jak poprzednie części serii, “Ubongo” to rewelacyjna gra dla starszych i starszych małych. Można w nią grać we dwoje - zgodnie z przeznaczeniem, albo też samemu. Co najważniejsze - ilość kombinacji i plansz jest tak duża, że nie sposób nauczyć się ich wszystkich na pamięć. Nawet wielokrotna rozgrywka nie stanie się po pewnym czasie monotonna, albo przewidywalna.

 

Nam się podobało - mamy nadzieję, że Wam też!

 

Przeczytaj również

Polecamy

Więcej z działu: Artykuły

Warto zobaczyć