Czas Dzieci: Jesteś autorką cyklu czterech słuchowisk SŁONIK W DOMU, które Fundacja Artystyczna Młyn od początku maja udostępnia dla dzieci i rodziców na czas przymusowej izolacji w domach. Słuchowiska opowiadają o "życiu w kwarantannie", ale też powstawały dokładnie teraz, w czasie kwarantanny. Czy warunki, które mamy, sprzyjają twórczości?
Zuzanna Fijewska-Malesza: Trochę jest tak, że ten czas społecznej izolacji, który był i przecież wciąż jeszcze się nie skończył, jest takim czasem z jednej strony niepokoju, niepewności, strachu, a z drugiej strony też czasem jakiejś takiej pokory wobec bezradności, która się w nas pojawiła. Ale jest to także czas wielu potrzeb, które się w nas uruchamiają i które nagle głośno usłyszeliśmy. I zrodziły się w nas także nowe kategorie i nowe narzędzia, którymi zaczęliśmy się posługiwać. To trochę tak, jak wtedy, gdy ktoś zgasi światło albo gdy zamkniemy oczy, i nagle zaczynamy dużo wyraźniej słyszeć. I tak też jest też teraz z twórczością. Kwarantanna spowodowała duże ograniczenia, ale też zmobilizowała nas do sięgnięcia w głąb siebie i sięgnięcia po nowe narzędzia. Mam wrażenie, że „Słonik” trochę takim tworem jest: on wynika z jednej strony z potrzeby chwili i z obserwacji, ale też z usłyszenia potrzeb, o których wspomniałam. Jest odzwierciedleniem rzeczywistości dziecięcej – nie tylko tego, że dziecko się nudzi, ale też tego, że żyje w napięciu, że wielu rzeczy nie rozumie, że rodzice są zajęci. A my twórcy możemy na te potrzeby środkami artystycznymi odpowiadać. Dla mnie ważnym doświadczeniem przy pracy nad Słonikiem było to, że nie musiałam „cisnąć” artystów, niemal w niczym ich nie poprawiałam – oni mi coś dawali, a ja się na to właściwie bez zastrzeżeń godziłam, bo miałam wrażenie, że to jest bardzo głęboko zakorzenione w ich odczuciu teraźniejszości. I dzięki temu powstało coś, co jest bardzo szczere i bardzo mocno pokazuje nasze patrzenie na ten czas. Reasumując, uważam, że ta kwarantanna w jakiś sposób sprzyja tworzeniu...
Czas Dzieci: Pierwszy odcinek słuchowiska „Słonik się nudzi” miał premierę 4 maja, a w miniony poniedziałek został opublikowany już czwarty. Widać, że o słuchowiskach piszą blogerzy parentingowi, a rodzice bardzo pozytywnie komentują „Słonika”...
Zuzanna Fijewska-Malesza: Te komentarze rodziców pokazują, że w momencie, gdy stanęliśmy przed koniecznością izolacji od siebie nawzajem, bardzo potrzebujemy zrzeszania się. Potrzebujemy tego, żeby się wesprzeć, a dzieci potrzebują, żeby zobaczyć: „O, nie tylko ja tak mam! Nie jestem dziwny, inny też tak to przeżywają!”. Taką trochę rolę ma „Słonik” – pokazuje, że sytuacja w domu u wielu osób wygląda podobnie. Rodzice Słonika nie reagują idealnie na wszystko, co się dzieje. Oni też popełniają błędy. Słonik stara się dzielnie i samodzielnie zrobić kakao, a Mama mówi: „Nie możesz sam wchodzić do kuchni!”, bo się wścieka, że jest bałagan. I mam wrażenie, że to jest pokazanie tego, że wszyscy próbujemy sobie cały czas z tą sytuacją poradzić, co daje pewnego rodzaju ulgę i możliwość przyjrzenia się temu wszystkiemu z dystansu. I To jest powód, dla którego „Słonik” tak ciepło jest odbierany.
Czas Dzieci: No właśnie, a te słuchowiska wcale nie opowiadają o rodzicach, którzy non-stop bawią się z dziećmi klockami...
Zuzanna Fijewska-Malesza: To są słuchowiska o zwykłych rodzicach, którzy w tej sytuacji próbują sobie poradzić najlepiej, jak potrafią. I którzy odczuwają swoje emocje, bywają bezradni, próbują pracować... Ale też o takich, którzy bardzo kochają to swoje dziecko. I oni ostatecznie próbują jakoś zajrzeć do świata Słonika i zaopiekować się tym światem – usłyszeć, co właściwie dzieje się z ich synkiem. Niekoniecznie to naprawić, nie interweniować, nie powiedzieć: „Nie denerwuj się!”, tylko troszeczkę przyjrzeć się temu światu i potowarzyszyć Słonikowi w nudzie, w samodzielności, w lęku. To jest ważne, że oni podchodzą do tematu dość spokojnie – właśnie nie na zasadzie interwencji, tylko na zasadzie procesu.
Czas Dzieci: Fundacja Artystyczna Młyn wypracowuje, zresztą we współpracy z psychologami, pewną metodę pracy z dziećmi, metodę, która sięga do dziecięcej twórczości, dziecięcej wyobraźni. Mogłabyś trochę to rozwinąć?
Zuzanna Fijewska-Malesza: Bardzo mocno słysząc te wszystkie potrzeby, które są w nas teraz, postanowiliśmy stworzyć metodę biorącą pod uwagę dziecko w kondycji, w jakiej jest w tej chwili i rodzica obecnej kondycji. Czyli rodzica jednak napiętego, często zdenerwowanego i starającego się jakoś zapanować nad trudną rzeczywistością, razem z jej ograniczeniami i dziecko, które tym wszystkim bodźcom podlega. To jest metoda, która nie każe rodzicowi wspinać się teraz na wyżyny własnej kreatywności, cały czas dawać coś z siebie dziecku, nie traktować dziecka jako odbiorcy, ale potraktować je jako twórcę, jako kogoś, kto ma bardzo duży potencjał i z tego zasobu rodzic właściwie może skorzystać, może się przyjrzeć i o ten zasób zaczepić. Nasze dzieci nie są przyzwyczajone, nie są nauczone tak, jak my byliśmy nauczeni, samodzielnego tworzenia. Kulturowo jesteśmy teraz tak przyzwyczajeni, że jako rodzice niemal wyłącznie odpowiadamy na potrzeby dziecka. A tu jest taka propozycja, żeby przestać być dawcą, a zacząć być odbiorcą. Rodzic ma być tym, który daje atencję daje aprobatę związaną ze światem dziecka, a nie dostarcza pomysły. Chodzi o to, by pomóc dziecku przełożyć to, co ono sobie wyobraża, na konstruktywne działanie.
Czas Dzieci: Jak to się robi?
Zuzanna Fijewska-Malesza: Przykładem tego jest trzecia bajka o Słoniku. Opowiada o dniu, w którym Słonikowi nic się nie chce. Rodzice starają mu się wymyślić tysiąc propozycji, aktywności i zabaw, ale on nie ma na nie ochoty. Chciałby tylko oglądać telewizję. Kłóci się o to z rodzicami. Gdy w końcu złość mu przechodzi, Tata postanawia, że porozmawia z senem o tym, co on właściwie oglądał, o czym była jego bajka, jakby zajrzy do świata Słonika, żeby poznać tych wszystkich superbohaterów, arcywrogów i pułapki na nich. Słonik wciąga się w tę rozmowę. I kiedy Tata proponuje, żeby razem obejrzeć jeden odcinek ulubionego serialu Słonika i żeby spróbowali na tej podstawie dalej rozmawiać i gromadzić pomysły na złapanie wroga. Czasem pięć minut bajki obejrzanej z dzieckiem jest właśnie zajrzeniem do jego świata. I Słonik bardzo to podłapuje! Mówi: „Czekaj, ja tylko najpierw narysuję te wszystkie pułapki, które nam przyszły do głowy, żeby nam się nie zapomniały!” Zaczyna uruchamiać swoją twórczą stronę. Warto zwrócić uwagę, że Tata nie przerwał swojej czynności, nie zrezygnował z siebie, nie zaczął proponować Słonikowi czegoś kolejnego od siebie, tylko zaczął słuchać tego, co Słonik ma w środku, i korzystać z tego i to rozwijać. I to dało Słonikowi ogromną moc do tego, by wymyślać i tworzyć. Dlaczego? Bo czuł bardzo dużą aprobatę i atencję swojego taty. I na tym w największym skrócie opiera się nasza metoda. Opracowaliśmy cały program, który teraz podczas szkoleń przedstawiamy także nauczycielom przedszkolnym. Niektórzy korzystają z niego podczas edukacji zdalnej dla przedszkolaków. Ale myślimy te o tym, żeby taki program przygotować dla rodziców na wakacje. Bo w tej chwili rok szkolny trwa, ale za chwilę wejdziemy w okres wakacyjny i nasze dziecko znów będzie z nami w domu. I myślimy, żeby ten program, już dobrze opracowany, udostępnić rodzicom, żeby mogli skorzystać już bezpośrednio w domach.
Czas Dzieci: Czy wykorzystujecie wcześniejsze doświadczenia Fundacji Artystycznej Młyn, która od wielu lat tworzy spektakle i warsztaty dla dzieci przedszkolnych i wczesnoszkolnych?
Zuzanna Fijewska-Malesza: Do tej pory korzystaliśmy głównie z wypracowanej przez siebie metodą teatru interakcyjnego, opierającego się mocno na tym, żeby dziecko ustawić w roli twórcy i skorzystać z wyobraźni, pomysłów i energii dziecka na scenie. Scena i teatr stawały się miejscem urzeczywistniania pomysłów, a nie bycia tylko odbiorcą tego, co tworzą inni. Ale ta metoda opierała się bardzo mocno na bezpośrednim spotkaniu, bezpośredniej rozmowie. Brak możliwości tego spotkania twarzą w twarz nas na początku nas zastopował. Ono stało się niemożliwe. A potem pomyśleliśmy, że właściwie to jest czas, kiedy warto wykorzystać to, że choć dziecko nie spotyka się z nami, spotyka się z rodzicem, i spotyka się ze swoimi domownikami. I wcale nie musimy rezygnować z opierania się na bliskim kontakcie i relacji, bo te relacje cały czas dziecko ma. Pomyśleliśmy, że wyciągniemy ten potencjał twórczy i całą pracę wyobraźniową, by pokazać rodzicom, jak twórczość bezpośrednio może wpłynąć na życie rodzinne i jak bardzo może dać przestrzeń rodzicom i dzieciom do innego spojrzenia na bycie w izolacji.
Czas Dzieci: Teatr MŁYN, ale też to słuchowiska Fundacji Artystycznej Młyn, są rodzinnymi projektami…
Zuzanna Fijewska-Malesza: Tak, „Słonik” jest w każdej mierze rodzinnym projektem. Po pierwsze jest adresowany do rodzin. Po drugie opiera się na moich własnych doświadczeniach – w końcu jestem mamą pięciolatka. Po trzecie Teatr MŁYN i Fundacja Artystyczna MŁYN współtworzymy wraz siostrami. Jestem autorka opowiadań o Słoniku, teksty piosenek napisała moja jedna siostra, śpiewa moja druga siostra, więc właściwie jest to na wskroś rodzinny projekt. Ale nie byłoby go także bez innych artystów Teatru MŁYN. Muzykę napisał Filip Dreger, który jest autorem muzyki do większości spektakli naszego teatru. A w ten projekt zaangażował się bardzo od samego początku i od razu widział jego wielką potrzebę. Natomiast Jarosław Boberkiem, jako reżyser i dobry duch cyklu "SŁONIK W DOMU" wystąpił w nim gościnnie i zaśpiewał z nami piosenki, co cieszy nas ogromnie. Zapraszamy do słuchania!
Czas Dzieci: Będziemy słuchać i dziękujemy za rozmowę.