Kolory pomagają rozróżniać przedmioty. Gdyby było szaro, to byłoby bardzo smutno. Bez kolorów nic by nie istniało! Tak oto grupka dzieci na warsztatach w Starym Teatrze zareagowała na pytanie „po co są kolory?” zadane im na rozgrzewkę. Już po raz kolejny, Justyna Mazur przygotowała dla przedszkolaków lekcję kreatywnej zabawy, podczas gdy ich rodzice spędzili wieczór na spektaklu „Jasieński”.
Jak należało się na nie przygotować? Nic prostszego! Wystarczyło zabrać ze sobą odrobinę dobrego humoru. I faktycznie, nikt o nim nie zapomniał. Po pokonaniu zawiłych korytarzy teatru, podekscytowane dzieci znalazły się w jednej z sal próbnych, wypełnionej czerwonym światłem. Tam czekały już na nie animatorki oraz wspaniała przygoda z kolorami.
Zastanawialiście się kiedyś jak można wykorzystać wielki fragment folii? Justyna Mazur w pierwszej kolejności zastąpiła nim papier, następnie chustę animacyjną, a wreszcie piłkę… i trzeba przyznać, że każde z tych pomysłów rozbudziło w dzieciach wyobraźnię i mnóstwo pozytywnej energii.
Na początku, musiały się oczywiście przedstawić oraz zdradzić, jakie są ich ulubione kolory, dowiadując przy okazji o istnieniu miętowego, herbacianego, czy kawowego. Następnie, miały za zadanie wymyślić jak największą ilość skojarzeń z dominującymi na sali barwami i zobrazować je na ścianie.
Zastanawiały się także, czym są poszczególne emocje i czy mają one kolory, spierając się między innymi o to, czy marzenia są żółte, czy może niebieskie. Aby wcielić w życie swoje wnioski i pokazać jakie kolory mają w sobie, każdy uczestnik leżąc na przezroczystej folii, został odrysowany i stworzył własnego ‘ludka’. Jedni pomalowali go całego na zielono, a inni użyli do tego wszystkich dostępnych farb, chcąc wyrazić jak różne uczucia w nich drzemią.
Gdy wspólne arcydzieło było już gotowe, posłużyło im do zabawy. Trudno opisać radość, jaka zapanowała na sali, gdy kolorowa folia zaczęła unosić się w górę i w dół, przykrywając skaczące pod nią dzieci.
Na koniec ponownie zasiadły one w kółku i zobaczyły, jak z materiału pełnego ich wizerunków powstaje wielka, kolorowa piłka. Ostatnia gra symbolizowała więc, że choć wszyscy jesteśmy różni, to tworzymy jedną całość i przypominała o wartości jaką jest przyjaźń.
Co było szczególnie godne podziwu, to ogromna aktywność i zaangażowanie każdego z uczestników. Widząc ich rozpromienione twarze nie miałam wątpliwości, że już nie mogą się doczekać kolejnych twórczych warsztatów i na pewno będą chciały wrócić do Starego Teatru. Bo czy to nie fantastyczne, że w tym samym miejscu i czasie rodzice mogą zażywać kultury, a ich pociechy świetnie i mądrze się bawić?
Justyna Łabno