Wybierając się na brunch do restauracji hotelu Sheraton w Krakowie spodziewaliśmy się dwóch rzeczy: wykwintnego jedzenia i nieco sztywnej atmosfery. O ile nasze przypuszczenia dotyczące znakomitej kuchni potwierdziły się w całej rozciągłości, to nasze obawy szybko się rozwiały. Ale zacznijmy od początku… Brunch to coraz popularniejszy i serwowany w coraz większej ilości polskich restauracji posiłek będący połączeniem śniadania i lunchu, organizowany w weekendy. Ten przygotowany przez Sheraton odbywa się w każdą pierwszą niedzielę miesiąca i rozpoczyna się o godzinie 12.
Brunch, na który się wybraliśmy, miał miejsce w restauracji The Olive wspomnianego hotelu. Organizatorzy przygotowali dla gości prawdziwą kulinarną podróż dookoła świata (oficjalna nazwa tej imprezy to Brunch 360°). Mogliśmy skorzystać z bufetu zimnego, ciepłego i sałatkowego, gdzie serwowano przysmaki z różnych stron świata (m.in. nareszcie udało nam się skosztować prawdziwego ratatouille).
Atrakcją była stacja gotowania na żywo, gdzie można było zobaczyć przygotowanie tarty z leśnymi grzybami i dziczyzną. Wybór dań był naprawdę imponujący i pozwalał na zaspokojenie gustów największego nawet smakosza. Do posiłków serwowano Prosecco, białe i czerwone wino oraz duży wybór napojów bezalkoholowych. Nie możemy nie wspomnieć o deserach, które były tak znakomite, że udało nam się spróbować tylko dwóch z nich, za to w dużej ilości. Ach te praliny…
O ile mogliśmy się spodziewać wspaniałego jedzenia, to bardzo zaskoczyła nas świetna, luźna atmosfera. Było to zarówno wynikiem samego miejsca (gustowne wnętrza, duża przestrzeń, przeszklony dach), jak i wysiłków organizatorów (muzyka na żywo, świetna obsługa).
Jednak to, co ucieszyło nas najbardziej, to sala zabaw dla dzieci, dzięki czemu mogliśmy się delektować jedzeniem bez konieczności nerwowego zerkania na poczynania (nie tylko kulinarne) naszej córki. Jeśli szukacie miejsca, gdzie można w spokoju spotkać się ze znajomymi posiadającymi dzieci i świetnie zjeść, trudno o lepszy wybór.
Czytając o brunchu na stronie hotelu nie dajcie się zwieść informacji o kąciku zabaw dla dzieci. „Kącik” to olbrzymia sala ze stolikami dziecięcymi, matami do zabawy, piłkarzykami, grami video i „małym kinem” z bajkami. Nad całością czuwają wielojęzyczne animatorki, które dbają cały czas o świetną zabawę. Nasza córka szczególnie polubiła własnoręczne ozdabianie babeczek – nie muszę chyba dodawać, że ozdabianie było tylko pretekstem do mufinkowej uczty.
W sali zabaw przygotowano specjalny bufet, w którym znajdowały się nieco mniej wykwintne, ale za to uwielbiane przez dzieci potrawy: m.in. frytki, sajgonki, paluszki rybne oraz słodkie i słone przekąski, które znikały w bardzo szybkim tempie.
Na osobną wzmiankę i serdeczne podziękowanie zasłużyła pani malująca twarze, która dosłownie wyczarowywała na buziach dzieci najbardziej nawet fantazyjne wzory. Nigdy wcześniej nie widzieliśmy równie pięknych rysunków…
Skorzystaliśmy oczywiście z okazji i udaliśmy się również na najwyższe piętro hotelu, gdzie z tarasu widokowego rozciąga się piękny widok na zakole Wisły i górujące nad nim wawelskie wzgórze.
Brunch hotelu Sheraton jest związany z dość dużym wydatkiem (149 PLN za osobę dorosłą, dzieci do 10 lat bezpłatnie, dzieci w wieku 10-17 lat – 50% zniżki), ale wizyta tutaj jest zdecydowanie warta swojej ceny. Osobom z zasobniejszym portfelem polecamy rodzinny brunch jako świetny sposób na spędzenie wolnego czasu wraz z rodziną i spotkanie z przyjaciółmi, innym jako świetne miejsce na świętowanie specjalnych okazji - nikt się nie zawiedzie. Najlepszą recenzją jest chyba fakt, że planujemy już następną wizytę.