Kiedy otrzymałam kosmetyki z serii Dermacos, podeszłam do ich stosowania z pewną dozą niepewności. Odkąd pamiętam, moją cerę cechowała skłonność do przebarwień, zwłaszcza przy zmianach pogody. Szczególnie uciążliwe i nieestetyczne są drobne naczynka krwionośne zlokalizowane na płatkach nosa.
Stosowałam już wiele preparatów, jednak nie było widać znaczącej poprawy albo okazywała się ona krótkotrwała. Postanowiłam więc wypróbować DERMACOS ANTI-SPOT Krem ochronny do twarzy na dzień zapobiegający powstawaniu przebarwieńoraz DERMACOS ANTI-SPOT Aktywny krem do twarzy na noc redukujący przebarwienia. Jakie są plusy i minusy tych preparatów?
Co najważniejsze, poprawę zauważyłam już po kilku dniach od pierwszego zastosowania kremów, a to zmotywowało mnie do kontynuowania kuracji. Koloryt skóry zaczął się wyrównywać, zniknęły zaczerwienienia i podrażnienia spowodowane źle dobranymi kosmetykami, miałam wrażenie, że moja cera jest po prostu „zdrowsza”. Kremy mają lekką konsystencję, szybko się wchłaniają i nie zatykają porów, co może być szczególnie ważne dla osób z cerą skłonną do przetłuszczania się. Preparat również doskonale nawilża skórę i nie pozostawia uczucia „ściągnięcia”. Mam też dobrą informację dla Pań, które się malują – Dermacos nie psuje makijażu, można spokojnie stosować go wraz z podkładem matującym czy pudrem. Ogólnie rzecz biorąc, nic dodać, nic ująć!
Nie byłabym jednak sobą, gdybym nie znalazła w testowanych preparatach drobnej usterki. A mianowicie, na początku stosowania trochę przeszkadzał mi ich zapach, który kojarzył mi się z niezbyt przyjemnym zapachem gipsu albo gliny. Lubię kosmetyki bezzapachowe albo takie, które pachną świeżo. Oczywiście nie jest to czynnik dyskwalifikujący, domyślam się, że wiele osób w ogóle nie zwróciłoby na to uwagi.
Kosmetyki Dermacos naprawdę działają! Mogę polecić je z czystym sumieniem!
Agnieszka Szumańska z redakcji