Warszawa

Wakacje na kempingu? Dziesięć razy TAK!

Wakacje na kempingu? Dziesięć razy TAK!

Rozmawiając  z poznanymi na kempingach osobami, za każdym razem słyszeliśmy podobnie: że przyjechali po raz kolejny, że nie wyobrażają sobie innego sposobu spędzania czasu za granicą, że „hotele nie dla nich”. Dla nich czyli dla rodzin z dziećmi. Są oczywiście i tacy, którzy stronią od dużych ludzkich skupisk i zdecydują się na odpoczynek w apartamencie czy pensjonacie, chwaląc taki sposób odpoczynku pod niebiosa.

 

Nasza rodzina, po kilku pobytach na kempingach – w Chorwacji i Włoszech może określić się mianem „kempingomaniaków”. Pozwolę sobie zatem dokonać podsumowania, dlaczego i jak to się stało.

Może uda się rozwiać czyjeś wątpliwości dotyczące wakacyjnego wypoczynku?

 

Po pierwsze
Namówili nas na to znajomi, którzy zwiedzili w ten sposób pokaźną część Europy, przy zachętach zwracając głównie uwagę na przystępne przedsezonowe ceny, obecność udogodnień dla rodzin z dziećmi i błogą swobodę. Zaufaliśmy. Dzieci znajomych już wyrosły, a oni nadal korzystają z kempingów. My też.

 

Po drugie
Na kempingach oprócz obcowania z dużą ilością osób (co pewnie nie każdy lubi) obcuje się z przyrodą. Często położone w lasku, dobrze jeśli blisko morza (jeśli to kryterium jest ważne – trzeba dokładnie się wczytać w ofertę – ile metrów dzieli od plaży), pozwalają na cieszenie się zielenią, szyszkami i innymi darami natury. To naprawdę przyjemne wypić poranną kawę na tarasie przy wtórze śpiewających ptaków...

 

Po trzecie
Jeśli pragnie się szczególnego spokoju i można pozwolić sobie na to biorąc pod
uwagę obowiązki szkolne – warto wyjechać tuż przed lub po ścisłym sezonie. My lubimy początek czerwca – jest już słonecznie, ciepło, przyjemnie, a długi dzień daje możliwości zaplanowania wielu atrakcji, wycieczek. Ludzi mało, nie trzeba walczyć o miejsce na plaży i leżaki na basenach. Woda w morzu i basenach na tyle ciepła, że można cieszyć się kąpielą bez zasiniałych ust.

 

Po czwarte
Ceny przed sezonem. Łącznie z ubezpieczeniem nas, przy 5-osobowej rodzinie, 2-tygodniowy wyjazd kosztował dokładnie tyle, ile zapłacilibyśmy za tak samo
trwające wakacje w kraju. Oczywiście, trzeba dorzucić cenę paliwa i opłaty za
autostrady. Jeść i tak trzeba – pewnie z zapasami domowymi, na ile się da, jest taniej.
Jeśli się nie da – lepiej robić zakupy w supermarketach poza kempingami. Ceny są tam dużo niższe niż w sklepach na kempingach. Można jeść też w restauracjach, zazwyczaj jest kilka na kempingach i wokół – tej opcji jednak nie przetestowaliśmy.

 

Po piąte
Na kempingach bywają namioty (sporo tańsze niż domki) oraz domki holenderskie. Wypróbowaliśmy te ostatnie. Namiotów nie udało nam się przetestować (wiemy jednak, że są też wyposażone w potrzebne sprzęty, trzeba jedynie pamiętać, że należy korzystać ze wspólnych toalet – estetycznych i często sprzątanych, również myć naczynia w specjalnie wyznaczonych do tego miejscach).
Można trafić (a raczej wybrać przy zakupie – wszystkie opisane są w katalogach) na różne typy domków – z różną ilością sypialni, łazienek. Jedno jest wspólne – domki są w pełni wyposażone w sprzęty potrzebne do prowadzenia kuchni (np. lodówka, kuchenka, mikrofalówka, sztućce, talerze, garnki, patelnie itd.). Warto dopytać w biurze o wyposażenie, tak na wszelki wypadek, kto wie, może gdzieś akurat nie ma mikrofalówki? Bywają często domki z klimatyzacją, choć my (aktywnie spędzając czas) przed sezonem nie używaliśmy jej ani razu. Czasem trzeba przywieźć swoją bieliznę pościelową i ręczniki. Domki mogą mieć też różne tarasy – te, na których my spożywaliśmy posiłki i delektowaliśmy się odpoczynkiem, rozgrywając niejedną rundę w planszówki – były przestronne, wyposażone w stół, krzesła, parasol.
Z tarasu wychodzi się po niewielkich schodkach prosto na ziemię, można go też zazwyczaj zabezpieczyć, zamknąć, co wydaje się być szczególnie ważne w przypadku małych dzieci   (warto   sprawdzić – przedstawiciele biur powinni   znać swoje oferty, przynajmniej nam trafili się zorientowani sprzedawcy konsultanci).

 

Po szóste
Nie trzeba szczególnie dwoić się i troić, by organizować zabawy dzieciom.
Gwarantowane, że w domku obok znajdzie się rówieśnik, podobnie spragniony
kontaktu. Nieważne, w jakim języku się porozumiewa - dzieci sobie na pewno
poradzą i dobra zabawa zapewniona. A błogi spokój rodzicom bardzo potrzebny!
O zabawy zadbają też animatorzy zatrudnieni na kempingu. Warto o to dopytać, dla nas obecność animatorów była kryterium niezbędnym. Na każdym z kempingów mogliśmy zostawić dzieci na kilka godzin w ciągu dnia – dzięki zaangażowaniu animatorów i licznym atrakcjom (warsztaty plastyczne, balonowe, sportowe i inne) nie narzekały na brak zajęć. Wieczorową porą nadchodził czas na dziecięce disco, melodie z którego dzieci nucą do dziś, próbując przypomnieć sobie taneczne układy.

 

Po siódme
Animatorzy dbają też o dorosłych – jest w czym wybierać: warsztaty
taneczne, sportowe, fitness, wieczorne konkursy i kabarety
...Warto poczuć trochę lata i swobody i skusić się na wspólne działania. Bywa, że można posłuchać muzyki „na żywo” w jednym z barów czy restauracji.

 

Po ósme
Place zabaw i baseny (bywają z podgrzewaną wodą, zjeżdżalniami) na terenie
kempingu – raj dla tych, którzy wolą spokojne wody basenowe od morskich. Zwykłe place zabaw są bezpłatne, można spotkać się z dodatkowo płatnymi   parkami linowymi i „dmuchańcami”, jeśli ktoś pragnie więcej atrakcji.
Są też możliwości wypożyczenia różnego rodzaju sprzętu, np. rowerów, kajaków.
Jeśli ktoś ma możliwości, na pewno taniej będzie zabrać swoje jednoślady. U nas
świetnie spisywały się hulajnogi – nie tylko przemierzaliśmy kempingowe ścieżki
(trzeba pamiętać o rozległym kempingowym terenie – nie wiadomo gdzie trafi się domek lub namiot), ale też robiliśmy kilkukilometrowe wycieczki.

 

Po dziewiąte
Można skorzystać z ofert kilku biur specjalizujących się w zagranicznych
kempingach
, najlepiej wcześniej przewertować katalogi i sprawdzić ceny – mogą się różnić w zależności od biura ( i pory wyjazdu). A tez dobrym pomysłem może się okazać polowanie na promocje! 
Biura oferują bezplatne katalogi, które można zamówić na ich stronach.  

Nam się udało trafić bardzo dobrze, w tym roku skorzystaliśmy ponownie z wyjazdu z Vacansoleil i wróciliśmy bardzo zadowoleni. Znam takich „kempingomaniaków”, którzy zaraz po powrocie nie mogą doczekać się na nowe katalogi, planując (a raczej na tym etapie pewnie poddając marzeniom) kolejny wyjazdowy sezon...

 

Po dziesiąte
Cieszymy się, że z roku na rok coraz lepiej udaje nam się wybierać – tegoroczny
kemping przerósł nasze oczekiwania, głównie ze względu na ogromne
zaangażowanie animatorów i wielość zajęć mieszczących się w cenie (choć i do
pozostałych kryteriów nie mieliśmy żadnych, podkreślamy żadnych, uwag – czysto, kwieciście, nad samym morzem, z nowiutkim domkiem z widokiem na zatokę). Choć początkowo nie byliśmy przekonani do tego typu atrakcji – nie  opuszczaliśmy żadnego z wieczornych występów a tak zaangażowanej w pracę grupy młodych ludzi – animatorów ze świecą szukać. Tworzyli roztańczony team, który tryskał energią, zarażał zaangażowaniem, rozpoznawał gości jak dobrych znajomych. Oglądaliśmy nawet, przygotowane z udziałem dzieci, musicale! Podziwialiśmy i nie mogliśmy uwierzyć, że da się przygotować (przebrać, ucharakteryzować, poprowadzić w tanecznych ruchach, ośmielić i zmotywować do publicznego występu) grupę różnojęzycznych i w różnym wieku dzieci. „Mary Poppins” i „Calineczka” zebrały gromkie (zasłużone) brawa!
I jeszcze sportowe zajęcia (w cenie) – kilkudniowe godzinne kursy piłkarskie,
tenisowe, pływackie, łucznictwa, wprawki w podróżach kajakiem i żaglówką po
morzu, to miły bonus dla chcących aktywnie spędzać czas. 
Podziękowania dla animatorów z Samarcanda Team z Bi Village w Chorwacji – to ich zaangażowanie wpływało na świetne samopoczucie całej naszej rodziny!

 

Anna i Arkadiusz Lubowiccy

 

Przeczytaj również

Polecamy

Więcej z działu: Artykuły

Warto zobaczyć