Warszawa

Groszka. Piesek, który chciał mieć dziewczynkę

Groszka. Piesek, który chciał mieć dziewczynkę

Wydawnictwo: Wydawnictwo W.A.B.
od 4 lat
PATRONAT

Opis książki

Groszka ma miłych rodziców i wygodny dom, ale nie jest szczęśliwa. Wciąż marzy o własnym ludziątku. Wszystkie jej koleżanki i koledzy mają własną dziewczynkę lub własnego chłopczyka! Marudzi tak długo, aż wreszcie dostaje od rodziców wymarzoną towarzyszkę zabaw. Tylko jak się nią zająć? Czy można dać jej na imię Burek? Czym ją karmić, gdy nie chce jeść psiej karmy? I gdzie ma spać, skoro nie podoba jej się w budzie? Wspólne życie psów i ludzi bywa czasami trudne. Groszka też wpada przez swoją dziewczynkę w nie lada tarapaty. A mimo to nikt nie ma wątpliwości, że ją i małą Dominikę łączy prawdziwa przyjaźń. I właściwie nie ma znaczenia, kto kogo wychowuje.

Książka fińskiej pisarki Sari Peltoniemi to czarująca opowieść o przyjaźni psa i dziecka, którą powinien przeczytać każdy, niezależnie od wieku.

Kup teraz

Szukamy najtańszych księgarni internetowych...

Recenzje książki Groszka. Piesek, który chciał mieć dziewczynkę

Recenzje CzasDzieci.pl:

Jak wytresować człowieka

Groszka. Piesek, który chciał mieć dziewczynkę. Tytuł na tyle tajemniczy, że wywołał w biurze portalu ożywioną dyskuję. Wreszcie książka przyszła i … acha, po pierwszych linijkach... czytaj więcej »
Recenzje rodziców:

Na ogół w życiu jest tak, że to dzieci pragną pieska. W tej książce jest inaczej ...

Na ogół w życiu jest tak, że to dzieci pragną pieska. W tej książce jest inaczej – piesek pragnie mieć pana, czy używając terminologii z opowieści – poszukuje ludziątka.... czytaj więcej »

Fragmenty książki Groszka. Piesek, który chciał mieć dziewczynkę

Rozdział pierwszy

w którym czytelnik poznaje Groszkę i dowiaduje się, co takiego mają wszystkie jej koleżanki


Groszka była małym czarnym pieskiem. Mieszkała na wsi razem z mamą i tatą. Teraz mieszka już gdzie indziej.
Była wesoła i zadowolona z życia, ale miała jedno wielkie marzenie. Tak jak wiele innych małych piesków bardzo chciała mieć swojego przyjaciela.
Często chodziła za mamą i tatą i prosiła:
- Może byśmy sobie wzięli do domu dziecko?
Tata nawet nie chciał o tym słyszeć:
- Dzieci hałasują i bałaganią. Nie ma mowy.
Mama też tak uważała.
- W naszej budzie nie starczy miejsca dla żadnego dziecka - tłumaczyła.
- Mogłabym je trzymać u siebie na górze - obiecała Groszka, ale rodzice i tak nie chcieli się zgodzić. Tata twierdził, że jest uczulony na ludzi.
Groszka nie przestała jednak marzyć o własnym ludziątku. Byłaby to mała dziewczynka, tak samo jak ona. Ktoś kiedyś powiedział, że ludzkie dziewczynki są spokojniejsze i bardziej posłuszne od ludzkich chłopczyków.
Groszka postawiłaby dla niej przy łóżku koszyk do spania. Kupiłaby jej miskę i kosteczki do gryzienia.
Za każdym razem, kiedy wracałaby do domu, dziewczynka przybiegałaby do niej, żeby się przywitać, wesoło poszczekując, i lizała ją po mordce. Ach, jak wspaniale byłoby mieć własną dziewczynkę!

Groszka każdego dnia mówiła o dziewczynce. Wierzyła, że mama i tata kiedyś się wreszcie zgodzą, ale na razie wciąż mieli wątpliwości.
- Czy ty chociaż znasz się wystarczająco na ludziach? - zapytała mama. - Wiesz, czego taki człowiek potrzebuje, ile je?
Mała tylko machnęła łapką.
- Będzie mogła zjadać po mnie resztki.
Mama nie wydawała się jednak przekonana.
Natomiast tata zapytał:
- A czy w ogóle będzie ci się chciało nią zajmować? Ludzie bez przerwy muszą coś robić. A jeśli pojedziemy w podróż, to co wtedy? Nie pomyślałaś o tym?
- Mogę się nią opiekować przez cały czas. To właśnie byłoby najcudowniejsze! - zawołała podekscytowana Groszka. - A jak wyjedziemy, to po prostu zostawimy ją babci.
Tata burknął gniewnie:
- Dzieci trzeba wychowywać, żeby nie nabrały złych nawyków. Na pewno dasz sobie z tym radę?
- Wychowywać?
Akurat to nie przyszło Groszce do głowy. Zawsze myślała, że z dziewczynką wystarczy się bawić.
- Właśnie. Taka dziewczynka musi umieć się zachować. Nie może krzyczeć do przechodniów ani gryźć obcych w kostkę. Będzie musiała się ciebie słuchać, kiedy jej coś rozkażesz.
- Poproszę koleżanki, żeby mi pożyczyły poradnik - postanowiła Groszka i dodała: - Czy już wam mówiłam, że wszyscy moi znajomi mają własną dziewczynkę albo własnego chłopca?
- Co ty nie powiesz. - Mama uśmiechnęła się. - Zjedz teraz ładnie swoją karmę i biegnij się pobawić.
Ale Groszka nie dawała tak łatwo za wygraną:
- Musicie mi to obiecać! Czy nie mogłabym dostać dziewczynki na urodziny?
- Zobaczymy - odparli rodzice.

Rozdział drugi

w którym Groszka obchodzi urodziny i zastanawia się, co zrobić z zapłakanym ludziątkiem


I tak się złożyło, że mama i tata mieli już dość Groszkowego marudzenia. Kiedy nadszedł dzień jej urodzin i Groszka przebudziła się z samego rana, zobaczyła przy swoim koszu wielkie pudło.
- Sto lat, sto lat! - wyszczekiwali mama i tata, ale Groszka nie miała czasu ich słuchać. Szybko zdjęła pokrywę z pudła.
W środku siedziała śliczna ciemnowłosa dziewczynka. Groszka polizała ją po buzi i dziewczynka wstała.
- Cudowna! - pisnęła Groszka. - Dam jej na imię Burek!
- Nie wydaje mi się, żeby to było dobre imię dla dziewczynki - stwierdziła mama.
Dziewczynka też tak uważała:
- Nie chcę być Burkiem. Wymyśl coś innego.
- Azor? - zaproponowała nieśmiało Groszka. Dziewczynka pokręciła głową.
Groszce przychodziły na myśl tylko psie imiona, aż wreszcie ją olśniło:
- Tajfun! To nie jest imię dla psa, prawda?
Dziewczynka skrzywiła się.
- A nie możesz mówić na mnie Dominika?
Groszka zgodziła się i od razu zapragnęła pobawić się z Dominiką. Wybiegły na dwór, żeby się wyszaleć. Dziewczynka była cudowna, ale nie miała siły, żeby bawić się zbyt długo. Po jakimś czasie usiadła na ziemi i zaczęła otrzepywać swoją sukienkę z piasku.
- Chce mi się pić - oświadczyła.
Groszka zaprowadziła ją szybko do swojej miski z wodą, ale Dominika nie wyglądała na zachwyconą.
- Chcę pić z kubka. I wolałabym mleko zamiast wody.
Mama to przewidziała. Przygotowała już kubek z mlekiem.
Po chwili Dominika znów czuła się na siłach aportować piłkę, którą Groszka zanosiła jej w różne miejsca. A potem ona rzucała piłkę Groszce.
Wieczorem wyszło na jaw, że Dominika nie chce jeść kiełbasy dla psa ani też najlepszej karmy. Na to nie wpadła nawet mama.
- No to co byś chciała? - zapytała.
- Kaszę! - zawołała Dominika.
Było już ciemno, ale tata musiał wyjść z budy. Może jakiś sklep będzie jeszcze otwarty.
Groszka próbowała pocieszyć dziewczynkę:
- Zaraz dostaniesz swoją kaszę.
Polizała ją po buzi i poklepała przyjaźnie łapą po głowie. Dominika trochę się uspokoiła i zaczęła robić się senna. Po chwili spała już z palcem w buzi.

W środku nocy całą rodzinę obudził przeraźliwy krzyk. Groszka pędem pobiegła do Dominiki.
- Co się stało, maleńka?
- Ja chcę do mamy i taty! - krzyczała Dominika. Łzy spływały jej po buzi strumieniami - w dodatku tak szybko, że Groszka nie nadążała ich zlizywać.
- Teraz ja jestem twoją mamą - powiedziała ostrożnie.
- Wcale nie! - darła się wniebogłosy Dominika.
- Groszko, czy twój poradnik mówi, co należy robić w takim przypadku? - zapytał tata.
Groszka zawstydziła się. Nie chciało jej się czytać całego poradnika, który był bardzo gruby i na pewno okropnie nudny.
- Chcę do domu! - wyła Dominika.
Groszce też zaczęło zbierać się na płacz.
- Teraz to jest twój dom - bąknęła cicho, ale Dominika w ogóle nie zwracała na nią uwagi.
Wreszcie tata wpadł w złość.
- Ładne rzeczy, jest gorzej, niż myślałem! Czy będziemy teraz co noc słuchać wrzasków tego szczeniaka? A gdybym tak dał jej małego klapsa?
Groszka stanowczo się temu sprzeciwiła. Mama miała inną propozycję:
- Zaprowadzę Dominikę na noc do jej starego domu. Niech na razie pomieszkuje u nas w ciągu dnia i powoli się przyzwyczaja.
Groszce coraz bardziej chciało się płakać.
- Dominika mnie nie lubi, chociaż ja tak bardzo ją kocham!
Mama zaprowadziła dziewczynkę do jej rodziców, a tata przytulił do siebie Groszkę.
- Posłuchaj, córeczko - powiedział. - Pomyśl, jak ty byś się czuła, gdybyś znalazła się na miejscu Dominiki. Wyobraź sobie, że musisz zostawić mnie i mamę i odejść do jakichś zupełnie obcych ludzi.
Groszka musiała przyznać, że pewnie też by płakała.
- A jeśli Dominika już nie będzie chciała do nas wrócić?
- Na pewno będzie chciała - westchnął tata. - Niestety...

Komentarze

Następnego dnia Groszka była bardzo smutna.Wiedziała przecierz,że Dominika już do niej nie wróci.Mama i tata pocieszali ją jak mogli,ale to nic nie dało. Po obiedzie Groszka była bardzo zadowolona, przybiegła do rodziców i powiedziała: mamo, tato! Dominika wróciła! i pobiegła się z nią bawić. Tata westchną- jak to dobrze, że nasza córeczka jest znowu szczęśliwa.

dodany: 2010-05-02 14:12:18, przez: Rafał Bzdura

Warto zobaczyć