Warszawa

Wyznania upiornej mamuśki

Wyznania upiornej mamuśki

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
PATRONAT
ISBN: 978-83-7839-263-7
Tematyka: dla rodziców, humor

Opis książki

Rodzic nie musi być doskonały!

 

Wyznania upiornej mamuśki to zbiór esejów prezentujących kpiarskie spojrzenie na rodzicielstwo. Poruszają kwestie, na temat których matki za żadną cenę nawet się nie zająkną, choć mają z nimi do czynienia dzień w dzień. Teksty są brutalnie szczere i nieziemsko zabawne. Pozwalają czytelniczkom uwolnić się od wrażenia samotności w świecie macierzyństwa, który bywa przytłaczający i zbyt wymagający. Jeśli więc jesteś matką, zamknij się przed wyjącymi dziećmi w łazience, przygotuj sobie kąpiel z pianą i czytaj… Kolejne rozdziały poprowadzą cię przez anegdoty o mężach, spostrzeżenia na temat cudzych dzieci i inne atrakcje codziennego życia, jak choćby zbieranie funduszy na rzecz szkoły…

 

Niezależnie od tego, czy jesteś mamą czy tatą, babcią czy dziadkiem, ciotką czy wujkiem, nauczycielem albo chrzestnym, ewentualnie nastolatkiem stosującym środki kontroli urodzeń, czytając Wyznania upiornej mamuśki – będziesz kiwać głową ze zrozumieniem i śmiać się do rozpuku.

 

"Jill Smokler wywróciła do góry nogami opinie na temat doświadczeń związanych z macierzyństwem. Zrobiła to z poczuciem humoru i przy użyciu soczystego języka potocznego. Dzięki „Wyznaniom upiornej mamuśki” macierzyństwo rzeczywiście stało się nieco mniej przerażające. Autorka porusza sprawy, o których większość matek myśli, jednak mało która ma odwagę głośno je nazwać".

ABC News

 

"Wyznania upiornej mamuśki powinna przeczytać każda świeżo upieczona i każda przyszła matka, choćby po to, żeby jak najszybciej pozbyć się ciągotek do doskonałości. Książka Jill Smokler jest zbiorem komentarzy wybranych z jej strony internetowej, okraszonych spostrzeżeniami wyjętymi z życia autorki. Czytanie postów bezsprzecznie wciąga i zdecydowanie poprawia nastrój. Człowiek czuje się po tej lekturze cholernie dobrze".

Cafe Mom

 

"Książka przesympatyczna, urocza, wciągająca i śmieszna".

Babble.com

 

"W książce znajdujemy tę samą szczerą, serdeczną mądrość, która przyciągnęła tysiące blogerów na stworzoną przez Jill Smokler stronę internetową Straszna mama, dającej nieprzeliczonej rzeszy rodziców błogą świadomość, że nie są sami".

"Baltimore Magazine"

 

"Jeśli któraś matka przeczyta Wyznania upiornej mamuśki bez chichotania, powinna się zastanowić, czy jej poczucie humoru przypadkiem nie zdechło przywalone stertą pieluch".

Julie Klam, autorka You Had Me at Woof, bestselleru "New York Timesa"

 

"Wyznania upiornej mamuśki to lekko zaserwowana trudna prawda o najtrudniejszym zajęciu na świecie. Połóż tę książkę na torbie z pieluchami!"

Lauren Weisberger, autorka Diabeł ubiera się u Prady

 

"Jill Smokler podsuwa nam doskonałe antidotum na koszmarnie zasadnicze poradniki dla świeżo upieczonych rodziców. „Wyznania upiornej mamuśki” są dla zatroskanych mam jak domowy posiłek, przyprawiony sporą dawką poczucia humoru".

Cynthia Copeland

 

 

Jill Smokler (ur. 1977) ukończyła Washinton University w St. Louis, aktualnie mieszka z mężem Jeffem oraz trójką dzieci: Lily, Benem i Evanem, w Baltimore, w stanie Maryland. Jest właścicielką firmy "Scary Mommy". Wyznania upiornej mamuśki to pierwsza książka Jill Smokler.

Kup teraz

Szukamy najtańszych księgarni internetowych...

Recenzje książki Wyznania upiornej mamuśki

Recenzje rodziców:

Lekka i przyjemna, a także kształcąca lektura

Okres ciąży i następujące po nim macierzyństwo to prawdziwe wyzwania dla kobiet i zazwyczaj trudny czas, kiedy wiele z nich zmaga się z poczuciem osamotnienia, frustracją, lękiem i innymi głęboko... czytaj więcej »

Warto przeczytać, by zobaczyć różnice

Podobno książka zbiera same pochlebne recenzje. Ciekawe dlaczego? Jestem matką dwójki dzieci i obecnie być może problem ciąży i pierwszych przeżyć z nią związanych nie jest dla mnie ciekawy... czytaj więcej »

Fragment książki Wyznania upiornej mamuśki

Rozdział 5. Płacimy za dziewięć miesięcy obżarstwa

[...]

Nie lubiłam ciąży pod wieloma względami, ale jedną rzeczą się rozkoszowałam. Jedno pozwalało mi przetrwać wszelkie kłopoty, opuchliznę, przykrości i ból. Jedno mogłoby ewentualnie przekonać mnie do przejścia przez cały ten proces po raz czwarty i ostatni. Oczywiście poza sprowadzeniem dziecka na świat.
Mówię o jedzeniu. O cudownym, wspaniałym, usprawiedliwionym obżarstwie.
Tylko jedzenie od rana do wieczora chroniło mnie przed mdłościami, wyłącznie jedząc, czułam się dobrze. Bardzo dobrze. Właśnie w ciąży po raz pierwszy w życiu przestałam doznawać ciągłego ssania w żołądku i było to niesamowite. Wiem, oczywiście wiem, że medycznie nie ma żadnego uzasadnienia, by jeść za dwoje, skoro dziec­ko przez pierwszy trymestr jest co najwyżej wielkości kijanki, ale i tak jadłam za dwoje. A w zasadzie raczej za pięcioro. Tym, co pochłonęłam w czasie ciąży, mogłabym uchronić od głodu jakąś afrykańską wioskę. Zapewne przez rok.
Nie miałam szczególnych zachcianek, najzwyczajniej w świecie wchłaniałam wszystko. Jajka na bekonie, kanapki z tuńczykiem posypane suszonym pomidorem, pizzę z dodatkowym serem, klopsiki wieprzowe i koktajl czekoladowy. Tyle na śniadanie. Wchodziłam do strefy gastronomicznej w galerii handlowej i zjadałam po kolei potrawy z całego świata. Następnego dnia zaczynałam od początku. Ale, szczerze powiedziawszy, moim zdaniem cały ten wilczy apetyt w stanie błogosławionym to jedna wielka ściema. Śmiem twierdzić, że kobiety przez całe życie łakną konkretnych pokarmów, niezależnie od stanu, a tylko w ciąży mogą sobie pofolgować, zamiast bez przerwy wszystkiego sobie odmawiać. Nareszcie. Oczywiście nie jest to najzdrowsza metoda przeżycia dziewięciu miesięcy we dwoje, ale dla mnie było to jedyne pocieszenie w tym żałosnym odmiennym stanie. Pocieszenie na przykład w postaci czekoladek Hershey’s Kiss.
Można by się spodziewać, że skoro ciągle wymiotowałam, to pewnie przybrałam jakieś marne dziesięć kilo, prawda? No bo w końcu niezamierzenie zostałam bulimiczką. Niestety, rzeczywistość okazała się nieubłagana. Utyłam solidne trzydzieści kilogramów. Któregoś razu, gdy kupowałam ubranka dla dziec­ka, mniej więcej w siódmym miesiącu, jakaś Koreanka przy pralni chemicznej pokłóciła się ze mną na temat terminu porodu. "Niemożliwe, że jeszcze dwa miesiące" – oznajmiła, machając mi przed twarzą sztywnym palcem wskazującym. "Pani rodzi zaraz!". A pracownica za ladą miała czelność spytać, czy noszę słonia. Szczerze powiedziawszy, sama miałam takie podejrzenia.

Komentarze

Każda Polka powinna przeczytać. Dlaczego? Otóż dlatego że w naszym kraju nadal ciąży na nas kobietach mit matki polki. Tylko, że w tych czasach jest niewykonalny. Nawet jeśli jesteśmy zwyczajne, nieuporządkowane i roztargnione przed innymi udajemy te perfekcyjne mamuśki, którym nie wypada narzekać i źle wyglądać. Polki są zakompleksione i przesadnie dbają o wszystko jakby od tego życie zależało. Zwłaszcza te starsze mamy, bo nowe pokolenie jest już bardziej wyluzowane. Książka jest do bólu szczera. Osobiście czytało mi się ją lekko i z przyjemnością, jakbym sama ją napisała, a do mentalności amerykanki mi daleko i od autorki różnię się dosłownie wszystkim. dowodzi to tylko temu że nie ma tu do rzeczy pochodzenie, ale w tak przyziemnych sprawach jak wychowywanie dzieci jesteśmy do siebie podobne tylko ciężko nam się do tego przyznać nawet przed samym sobą. Płakałam ze śmiechu czytając o

dodany: 2012-11-18 14:28:10, przez: Małgorzata

Warto zobaczyć