Zorbing właściwie wszystkim kojarzy się ze sportem ekstramalnym. Umieszczeni w kuli ludzie, przypięci pasami spychani są ze zbocza i często kończą swoją trasę w jeziorze. I bardzo fajnie, ale niekoniecznie dla dzieci, a już na pewno nie jest to rozrywka dla tych najmłodszych, dla których organizujemy wspólne niedzielne popołudnie. Tak przynajmniej sądziliśmy do tej pory...
I tu niespodzianka. Nad zalewem Kryspinów nieopodal Krakowa na dzieciaki czeka przygoda, o której można opowiadać kolegom po powrocie do szkoły.
Dreamlandia dostosowuje pierwsze spotkanie z zorbingiem do wieku śmiałków.
Kula przypomina trochę statek kosmiczny, do którego się wchodzi, co więcej, można wejść razem z rodzicem (wiadomo, że co dwie odwagi to nie jedna) i wtedy się zaczyna.
Najpierw próbujemy „chomikować” wspólnie, czyli pchać od środka kulę po torze, już po chwili leżymy na sobie a kula robi za wirówkę. I tu pojawia się duch walki, pokracznie wstajemy, próbujemy jeszcze raz... i buch. Znów leżymy, przewracając się wewnątrz bańki. W tym momencie trzeba namierzyć wszystkie własne członki i ustalić kto leży na czyich włosach i można próbować dalej.
Macie już dosyć? Jeżeli jeszcze nie, przypinamy się pasami naprzeciwko siebie a panowie z Dreamlandii toczą kulę. I tu już jest prawdziwy kosmos, tego nie da się opisać, trzeba zawisnąć nad kolegą, tatą, mamą (jeżeli odważyła się wejść do środka) i dać się turlać.
Wyszliśmy lekko oszołomieni i na "gumowych nogach" ale pod dużym wrażeniem. Na mnie wrażenie największe zrobiło z jak dużym wyczuciem został potraktowany 10–letni Kacper. Panowie dużo później wyjaśnili nam, że z dziećmi postępują ostrożniej. Dla nas, całkiem już dorosłych, przygotowali wersję baaardzo dorosłą i wierzcie, że krzyczeliśmy jak dzieci, tak jak one trochę ze strachu ale przede wszystkim z uciechy. Wpisujemy na naszą listę przygód obowiązkowych.
Szczegóły: www.dreamlandia.pl
Komentarze
Wie ktoś gdzie jest cos takiego?
dodany: 2011-06-12 16:01:11, przez: Ola