"Mam tę moc. Mam tę moc" - ten tekst ostatnio wszędzie słyszałam, aż zaczął mnie irytować. Wszyscy wciąż deklarowali, że posiadają moc. Może naczytali się książek motywacyjnych? Nie dopytywałam, skąd ten cytat, nie chcąc wyjść na ignorantkę. 5 lutego wszystko stało się jasne.
Wybrałam się w późne piątkowe popołudnie do krakowskiej Tauron Areny ze swoim rodzonym małoletnim na pokaz filmu Walta Disneya "Kraina lodu - film z muzyką na żywo". Kiedy już przebiliśmy się przez tłumy rozentuzjazmowanych fanek i fanów Anny, Elsy, Kristoffa i Olafa i zasiedliśmy w sektorze z doskonałym widokiem na - w zasadzie na wszystko - naszym oczom ukazała się pięknie rozświetlona hala i gigantyczny ekran. Wszyscy czekali z niecierpliwością na pokaz.
I w końcu wszystko się zaczęło. Usłyszeliśmy, że razem z nami film oglądać będzie Zarząd Walt Disney Company. Dowiedzieliśmy się, że 600 osób pracowało przez 3 miliony godzin, aby powstało to arcydzieło.
I w końcu na gigantycznym ekranie zaczęto wyświetlać film, a znajdujący się tuż pod nim: Orkiestra Akademii Beethovenowskiej, Chór Polskiego Radia oraz soliści, znani z polskiej wersji filmu Walta Disneya zaczęli koncert.
W pewnym momencie usłyszałam piosenkę ze znienawidzonym już tekstem i zaśmiałam się w duchu. Przynajmniej już wiem o co chodzi z tą "mocą" :).
Za każdym razem, kiedy soliści wykonywali piosenkę z filmu nagradzani byli gromkimi brawami, ale chyba najobfitszych doczekał się Czesław Mozil, filmowy bałwanek Olaf.
Warto było od czasu do czasu oderwać się od tego co działo się na ekranie i zerknąć na niedalekie okolice sceny, gdzie pląsały księżniczki i bałwanki. Dzieciaki musiały dać upust wielkim emocjom, w które obfitował film i w strojach księżniczek czy bałwanków biegały, piszczały, cieszyły się lub smuciły, w każdym razie reagowały bardzo żywiołowo na to, co działo sie na ekranie. Przede wszystkim wszyscy śpiewali! Dzieci doskonale znały wszystkie piosenki z filmu, a w takiej zmasowanej ilości dało to niesamowity efekt. Emocje wisiały w powietrzu. Z akompaniamentem muzyki, rzecz jasna...
Wyszliśmy z Areny nucąc, że "mamy tę moc"...