Baranki w pieluchach to cykl seansów filmowych, organizowany przez Kino pod Baranami. Został on stworzony specjalnie z myślą o młodych rodzicach, którzy chcą być na bieżąco z najnowszymi premierami kinowymi. Mogą oni bez obaw pójść do kina wraz ze swoimi małymi dziećmi. Na sali, gdzie panuje lekki półmrok, znajduje się przewijak i zabawki. Film jest emitowany trochę ciszej, aby nie budzić śpiących maluchów.
Mama 10,5-miesięcznego Jakuba twierdzi, że Baranki w pieluchach to doskonały pretekst do wyjścia z domu, aby nie zwariować siedząc cały czas z małym dzieckiem w czterech ścianach. Według niej, dzień i godzina seansu są dogodne dla mamy i dziecka. Mama Marta żałuje jednak, że nie może im towarzyszyć pracujący mąż. Jednak Kino pod Baranami obiecało zorganizować dodatkowo popołudniowy seans w Dniu Ojca.
Mamy Juliusza, Amelii i Antoniego poznały się właśnie podczas czwartkowych seansów. Zgodnie przyznają, że odpowiedź na pytanie, dlaczego warto przyjść na film do kina z małym dzieckiem, jest oczywista. Tak naprawdę sam film jest na drugim planie. Baranki w pieluchach to przede wszystkim szansa dla kobiety, aby wyjść z domu i spotkać się z innymi mamami. Takie wyjście to także wiele korzyści dla malucha. Dziecko od najmłodszych lat poznaje rówieśników i uczy się wspólnej zabawy. Agata, mama 8-miesięcznego Jasia również twierdzi, że wspólny seans przynosi korzyści jej i synkowi. Zapytana o motywację do wyjścia odpowiada: „Wcześniej często chodziłam do kina, dlaczego teraz miałabym z tego rezygnować?”
Alicja uczestniczyła w cyklu po raz pierwszy. Jedyną trudność sprawiło jej wniesienie wózka 3,5-miesięcznej Laury po schodach. Jednak uprzejmi panowie z obsługi pomogli jej w tym. Po seansie mama dziewczynki zapewniła, że jeszcze nieraz tu wróci. Na film przyszedł także 2,5-letni Mieszko z całą rodziną. Jego tata uważa, że jest to świetny sposób na wspólne spędzenie czasu.
Mama prawie dwuletniej Matyldy przyszła tu z nią po raz pierwszy, gdy dziewczynka miała 3 tygodnie. Od tego czasu starają się odwiedzać kino regularnie, w każdy czwartek. Kobieta uważa, że każda wspólna aktywność buduje więź między mamą, a dzieckiem. Baranki w pieluchach, to wspaniała okazja, aby zrobić coś razem, świetnie się przy tym bawiąc. Zapytana o negatywne strony, mama Matyldy przyznaje, że córka jest coraz starsza, przez co czasami nudzi się podczas seansu. Jednak, jak mogłyśmy się później przekonać, regularne wizyty w kinie sprawiły, że dziewczynka może spotkać tam wiele znajomych dzieci i ich mam. Żadne z rodziców nie widzi negatywnych stron wyjścia do kina wraz z pociechą. Uważają oni, że kinu należy się nagroda za tak rewelacyjny pomysł.
Między ekranem, a pierwszym rzędem foteli, znajduje się miejsce przeznaczone specjalnie dla maluchów. Są tutaj barankowe kocyki, miękkie poduszki i dużo zabawek. Niektóre dzieci kierują się tam od razu. Inne, trochę onieśmielone, siadają na kolanach mam, by już po chwili podejść do bawiących się współtowarzyszy. Podczas seansu dzieci są nadzwyczajnie grzeczne. Szczerze mówiąc zdziwiło nas, że ich obecność wcale nie utrudnia oglądania filmu. Słychać czasem pomruki i „rozmowy” w znanym tylko im języku, ale maluchy zdają się być zafascynowane tym co się dzieje dookoła nich. Starsze dzieci szeptem zadają pytania rodzicom i z ciekawością przyglądają się rówieśnikom z sąsiednich foteli.
Podczas gdy rodzice oglądają film, przed samym ekranem, wśród zabawek i poduszek kwitnie życie towarzyskie. Dzieciaki przyglądają się sobie nawzajem, wymieniają zabawkami, turlają po kocykach. Lekki półmrok, podświetlane schody, wiele nowych twarzy – to wszystko nie wzbudza u nich lęku, ale jest intrygujące i pozwala rozbudzać wyobraźnię. Kiedy w pobliżu jest mama, czują się tu bezpiecznie. Nic więc dziwnego, że magia kina urzeka już od najmłodszych lat.
Jak zdołałyśmy się przekonać na własne oczy, cykl Baranki w pieluchach cieszy się dużą popularnością i uznaniem wśród rodziców. Spełniamy więc gorące prośby spotkanych przez nas mam i z całego serca polecamy ten wyjątkowy sposób spędzenia wolnego czasu wraz z maluchem.
Dorota Czermak
Patrycja Banaś