Droga Pani Doroto, jestem zwolenniczką takiego zorganizowania doświadczeń dziecka, by niejako samodzielnie przekonało się, że i inne produkty są jadalne.
Trzeba oczywiście próbować różnych technik, które poniżej zaproponuję. Nie możemy bowiem "głodzić" dziecka dłużej niż 24 godziny.
1. zaprosić dwoje innych dzieci i dać wszystkim to samo do jedzenia,
2. zrobić galaretkę owocową z krążkami banana,
3. utrzeć jabłko, dodać trochę utartej marchewki i rozgnieść połówkę banana, dać w ciemnej miseczce, by ograniczyć dostrzeganie marchewki,
4. do kaszy jaglanej wprowadzać po połowie łyżeczki zmiksowane mięso,
5. przygotować pasztecik i pozwolić dziecku posmarować chlebek.
6. Zrobić kotlet drobiowy i wieprzowy w panierce, pokroić na kawałki, wymieszać.
7. pokroić na kawałki melon i jabłko - wymieszać na talerzyku - dać dziecku widelec, by samo nabijało kawałki.
8. Utrzeć żółty ser na tarce i poprosić, by dziecko posypało Pani kanapkę serem.
9. wymieszać z utartym jabłkiem pół łyżeczki białego sera.
10. wymieszać z bananem łyżeczkę jogurtu.
11. zabrać jedzenie na spacer i dawać dziecku, gdy jest zajęte oglądaniem czegoś interesującego
12. zabrać jedzenie do ZOO i dawać dziecku jedzenie, gdy ono np. obserwuje jedzące zwierzątka.
Technika, która działa w 80% - położyć na stole coś czego dziecko nie je i powiedzieć: "nie jedz tego, nie wolno jeść, to tylko dla mamy" - wyjść z pokoju.
Wybiórczość pokarmowa jest zawsze próbą manipulowania zachowaniem rodziców, nie ma żadnego związku z zaburzeniami integracji sensorycznej, które stały się teraz określeniem na różne kłopoty rozwoje dzieci, także takie które przyniosła cywilizacja, jak przestymulowanie wysokimi technologiami, czy kłopoty motoryczne, wynikające z zupełnej rezygnacji ze spacerowania z dziećmi.
Serdecznie pozdrawiam
Jagoda Cieszyńska
Komentarze