Nadeszła zima. W Leśnej Krainie spadł właśnie pierwszy śnieg. Ogarnął wszystko jakby białym snem.
Czwartkowy poranek zapowiadał się niezwykle. Tuptuś nie mógł wprawdzie wydostać się ze swojego domku, którego drzwi były zasypane śniegową ścianą, ale nie przeszkodziło to mu w przygotowaniu ozdób na choinkę. Postanowił zrobić łańcuch i papierowego św. Mikołaja. Zaraz po śniadaniu zabrał się do pracy. Wycinał i sklejał kolorowe paski papieru. Sowa Huhatka nie mogła spać. Z jej dziupli dobiegały radosne dźwięki śpiewu. Założyła ciepłą czapkę i szalik, bo z nadejściem zimy temperatura się obniżyła. Jeż Pikuś natomiast, gdy tylko zobaczył, że pada śnieg, zaczął szukać w domu sanek. Miał zamiar zaproponować przyjaciołom zabawę na górce. Przeszukał już niemal całą piwnicę, lecz nigdzie nie mógł ich znaleźć. Pomyślał, że spróbuje jeszcze na strychu.
A na zamku w Bajkogrodzie
królowa Patrycja razem z księciem Filipem ugniatała ciasto na pierniczki. Filip był pierniczkowym łasuchem. Każdego roku piekł z mamą ogromne ilości ciastek. Do świąt zwykle doczekała tylko połowa z nich, skrzętnie ukryta przez królewską kucharkę. Gdyby nie to, z pewnością do wigilii książę spałaszowałby wszystkie, a potem bolałby go brzuch albo ząb.
Wszystkie te znaki mówiły bezsprzecznie, że wszyscy w Bajkogrodzie przygotowują się na święta.
Prawie wszyscy. Był bowiem w lesie ktoś, kto świętami się nie cieszył. Wędrował samotnie po ośnieżonych ścieżkach, poszukując smakowitego kąska do zjedzenia. Zgubił swoje stado, gdy na chwilę się od niego odłączył. Był ciekawy, co kryje się w lesie. Wiecie, kto to był? Miał długie, chude łapy, szary pysk podobny do psiego i groźne oczy.
***
- Oh! Ależ, to niemożliwe! -zawołała do siebie Huhatka, patrząc na kalendarz. - Do wigilii zostały dwa dni, a ja jeszcze nie zrobiłam prezentu dla moich przyjaciół! Huhatka lekko zdenerwowana wyfrunęła ze swojej dziupli i zaczęła krążyć nad lasem niczym kołujący samolot. Zawsze tak robiła, gdy musiała rozwiązać jakiś problem. Przy okazji zobaczyła, że Pikuś ciągnąc sanki, zmierza w kierunku domku żółwia. Po czwartym okrążeniu dostrzegła, że żółw nie może otworzyć drzwi i Pikuś próbuje mu w tym pomóc.
- Natychmiast muszę tam polecieć!- zawołała i udała się w stronę domku Tuptusia. Jeż właśnie zabrał się do odśnieżania.
- Nie martw się Tuptusiu, zaraz odkopię drzwi- Pikuś pocieszał przyjaciela.
- Dziękuję ci, sam musiałbym chyba zaczekać aż do wiosny, żeby wyjść z domku- stwierdził żółw. Mały jeż jednak niewiele mógł sam zdziałać. Nie odśnieżył nawet połowy drogi do drzwi Tuptusia, a już bardzo się zmęczył. Przysiadł na chwilę, aby odpocząć. Nagle usłyszał czyjś głos.
- Jeszcze nie widziałam tak zasypanego domu- stwierdziła sowa. Pikuś rozpoznał Huhatkę!
Sowa zaczęła odśnieżać drogę do domku, Pikuś dreptał za nią i zgarniał śnieg na boki. Po chwili dołączyła do nich wiewiórka Basia, która zamiatała ogonem odśnieżoną i wydeptaną ścieżkę. Niedługo potem zwierzęta były bardzo zmęczone, ale też i szczęśliwe, bo właśnie dostrzegły klamkę w drzwiach domku Tuptusia.
- Jest klamka! Teraz wystarczy pociągnąć!- zawołała sowa.
- Ja to zrobię- zaproponowała wiewiórka.- Mam silne łapki i długie pazurki. Basia chwyciła klamkę, Pikuś i Huhatka złapali za Basię i ciągnęli, a z drugiej strony drzwi Tuptuś wytężał się ile sił, by drzwi pchnąć....wreszcie udało się! Drzwi się otworzyły, zasypując wszystkich śniegiem.
- Dziękuję za pomoc!-rzekł żółw z wdzięcznością. -Bez was nie mógłbym wyjść z domu.
-Drobiazg- odpowiedział Pikuś, a sowa kiwnęła głową.
-A teraz chodźmy pozjeżdżać na sankach!- zawołał Tuptuś.
Zwierzęta radośnie podreptały na leśną górkę. Nie miały pojęcia o tym, że ktoś je obserwuje.
***
Pierniczki były gotowe. Książę Filip razem z tatą poszli do lasu po choinkę. Co roku razem wybierali najładniejsze drzewko, a potem wspólnie z mamą ozdabiali je słodyczami.
Królowa napełniła wielką miskę ciastkami i postawiła na parapecie w zamkowej kuchni, aby wystygły.
Filip, z radością je ozdobi kolorowym lukrem, gdy wróci z lasu.
Zjeżdżanie na sankach sprawiło zwierzętom tyle radości, że zapomniały o tym, co miały dziś zrobić. Zapadł zmrok, gdy pomaszerowały w głąb świerkowego lasu. Rosło tam mnóstwo choinek różnej wielkości. Każdy mógł znaleźć coś odpowiedniego do swojego domu. Każdy, nawet sam król. Dlatego wcale się nie byli zaskoczeni, gdy spotkali pośród choinek księcia Filipa i jego tatę.
- Trzeba wracać do domu, za chwilę zrobi się ciemno- powiedział król. - Królowa z pewnością już się niepokoi.
Po kolacji Filip chciał polukrować pierniczki. Poszedł po nie do kuchni, ale nigdzie nie mógł ich znaleźć. Nie znalazła też ich królowa, ani kucharka. Ani przyjaciele Filipa. A nawet straże i sam król. Pierniczki po prostu zniknęły! Przepadły jak kamień w wodę.
Tato weźmy tę, zobacz jaka piękna!- zawołał chłopiec.
- A czy nie jest za duża?-odparł tata.
-Nie! jest w sam raz do naszego zamku!- znów zawołał chłopiec.
-No dobrze, ale będę potrzebował twojej pomocy, żeby ją zanieść- stwierdził król.
-Wszyscy pomożemy- zaproponował Tuptuś na co oczywiście król się zgodził.
-Jak to się mogło stać?- zastanawiała się królowa.- To niemożliwe, że same zniknęły. Ktoś musiał je zabrać.
-Mamo, ale kto by mógł zrobić coś tak okropnego?- zapytał Filip. - Przecież nie zabiera się cudzych rzeczy,
a pierniczki były nasze!
-Poproszę komendanta straży, aby znalazł winowajcę- zdecydował król.- Nie może mu to ujść na sucho.
Wkrótce potem rozpoczęto poszukiwania. Wieści o zaginionych pierniczkach księcia Filipa szybko dotarły do mieszkańców Bajkogrodu.
-Może i my pomożemy w poszukiwaniach?- zaproponował nieśmiało żółw.
-Lepiej zostańcie ze mną- poprosił Filip. - Upieczemy nowe pierniczki.
-To doskonały pomysł! Ale jest już późno - stwierdziła Huhatka.
- Rano zabierzemy się za pieczenie, a teraz muszę wrócić do domu i zacząć stroić choinę- stwierdził Tuptuś, który jednak nie poszedł od razu do domu. Rozpoczął swoje własne poszukiwania złodzieja pierniczków. Sowa również poleciała do domu, aby poćwiczyć śpiewanie, ale sprawa z zaginięciem pierniczków nie dała jej spokoju. Musiała trochę się rozejrzeć po okolicy. Tylko jeż został z księciem, gotowy do pieczenia pierników.
***
Winowajca ukryty głęboko w lesie, zajadał się pysznymi ciastkami. Gdy spałaszował wszystkie, zmęczony zasnął. Myślał, że jest bezpieczny w leśnej pieczarze. Nie pomyślał, że na śniegu zostały ślady, które mogą doprowadzić do niego sprytne zwierzęta.
-To wilk!- wyszeptała sowa, gdy tylko doleciała do pieczary.
-Wilk? -powtórzył cicho żółw, drepcząc po śniegu.
- Tuptuś? A co ty tu robisz? - zawołała Huhatka zaskoczona towarzystwem przyjaciela.- Miałeś stroić choinkę?
- Tak, a ty śpiewać kolędy- odparł zaskoczony Tuptuś.
- Chyba już znamy odpowiedź- wyszeptała Huhatka.- To on musiał zabrać królewskie pierniczki.-wskazała na śpiącego wilka.- Zobacz, ile na śniegu jest okruszków. Powiadomię króla, a ty zostać i pilnuj wilka- zakomenderowała sowa.
-Aaaale ja się go boję- zaprotestował cicho Tuptuś, lecz sowy już nie było. Tuptuś ukrył się więc w krzaczkach i obserwował wejście pieczary. Huhatka, pokazała strażom kryjówkę wilka. Strażnicy wyciągnęli zaspane zwierzę i zabrali je na zamek.
Król postanowił porozmawiać z wilkiem.
-Dlaczego zabrałeś królewskie pierniczki?- zapytał monarcha groźnie.- Czy nie wiesz, że nie wolno zabierać cudzych rzeczy?
-Jestem wilkiem, robię, co chcę- odburknął wilk.
-Jak się nazywasz wilku?- dalej pytał król.
-Nie mam imienia- stwierdził wilk.
- Dlaczego przyszedłeś na zamek?
-Byłem głodny. A na zamku zawsze jest smaczne jedzenie- syknął więzień, a potem oblizał się głośno.
-Czemu nie poprosiłeś o jedzenie?- zapytała królowa.- Przecież mogliśmy cię nakarmić- wyjaśniła z litością.
-Wilki w moim stadzie biorą, co chcą, bez pytania- burknął ponuro wilk.
-Ależ ten wilk jest źle wychowany!- wyszeptała Huhatka do księcia Filipa.- Przydałaby mu się lekcja dobrych manier.
-Mhm- odmruknął książę. Był zły, że wilk zabrał jego własność, ale rozumiał, że nikt nie lubi być głodny.
-Zrobiłeś coś bardzo złego, bezimienny wilku. Zabrałeś bez pytania pierniczki i sam je zjadłeś, nie dzieląc się z nikim. Powinieneś to odpracować. Rano upieczesz nowe pierniczki, których nie będzie ci wolno zjeść. Ani jednego!- zdecydował król. – A teraz odejdź. Strażnik zaprowadzi cię do pokoju, z którego nie możesz samowolnie wychodzić. Wilk jęknął niezadowolony. Nigdy nie robił niczego w kuchni, poza zabieraniem bez pytania. Nie chciał tez być uwięziony, nawet w zamkowym pokoju. Jego wilcza natura nie znosiła ograniczeń i zakazów.
-Nie cierpię świąt- wymamrotał pod nosem i powlókł się za strażnikiem.
Poczuł się bardzo samotny. Jego stado było gdzieś daleko, a on był zamknięty w zamku. Choć była noc, nie mógł spać, tylko patrzył tęsknym wzrokiem na księżyc. Nagle zobaczył, że na niebie porusza się jasny obiekt. Jakby gwiazda spadała na ziemię. Najpierw była daleko, ale powoli przybliżała się do zamku, prosto do okna, przez które patrzył zwierz. Światło wreszcie wpadło do pokoju. Rozjaśniło ciemność. Wilk poczuł się niepewnie. Wszedł pod łóżko i zmrużył oczy.
-Dlaczego się chowasz ,wilku?- usłyszał donośny męski głos.- Nie musisz się mnie bać. Choć postąpiłeś źle, nie masz złego serca- mężczyzna ciężko usiadł na fotelu, wilk wyraźnie usłyszał klapnięcie i stękanie. Wyjrzał jednym okiem spod łóżka. Mężczyzna mówił dalej, szukając czegoś w wielkiej torbie.
-Dostaniesz ode mnie szansę. Od teraz będziesz dobrym wilkiem. Będziesz pomagał, opiekował się słabszymi. Niczego nie weźmiesz bez pytania i zawsze będziesz mówić prawdę. Zgoda?- mężczyzna czekał na odpowiedź.
Wilk bardzo zaskoczony nieśmiało wylazł spod łóżka.
-Święty Mikołaj?- zapytał, przecierając oczy z niedowierzania.
-Tak, a myślałeś, że kto?- zaśmiał się gość.- Wyłaź, mam dla ciebie prezent. Mężczyzna podał wilkowi ładnie zapakowane pudełko. Wilk nie wiedział, czy powinien je wziąć. Wyciągnął nieśmiało łapę, ale zaraz ją cofnął.
- Śmiało, wilku! Weź, myślę, że ci się spodoba- zachęcał św. Mikołaj.
Zwierz podszedł do gościa i szybkim ruchem zabrał podarunek. Nieśmiało otworzył pięknie zapakowane pudełko i zaczął wpatrywać się, jakby oczom nie wierzył. W środku była złota obroża z napisem: Rufi, królewski wilk.
Mikołaj zobaczył, że z oczu obdarowanego zwierzęcia popłynęła łza. Trzymał obrożę jak coś niezwykle cennego.
- Na imię mam Rufi?- zapytał nieśmiało wilk, patrząc mężczyźnie w oczy.
-Tak. Podoba ci się?- odparł św. Mikołaj.
-O tak, bardzo ładnie. Tylko...nie wiem, co powiedzieć.
-Wystarczy zwykłe "dziękuję"- zaśmiał św. Mikołaj.- I pamiętaj, od teraz jesteś królewskim wilkiem. To wielkie wyróżnienie.
-Dziękuję- wyszeptał Rufi. - Nie rozumiem tylko, dlaczego dajesz mi prezent i jesteś dla mnie taki dobry. Nie zrobiłem niczego, czym mógłbym sobie na to zasłużyć- stwierdził smutno wilk.
-To magia świąt!- odpowiedział Mikołaj i zniknął w oknie, machając na pożegnanie.
Rufi przez chwilę pomyślał, że to tylko piękny sen i gdy rano się obudzi, znów będzie zwykłym bezimiennym wilkiem. Jednak zwiesił obrożę na szyi i zasnął.
***
Rano mieszkańcy zamku zobaczyli coś niesamowitego. Na stole stała misa pełna pierniczków. Do tego na srebrnych talerzach czekało pyszne śniadanie. Rufi przyglądał się mieszkańcom zamku, a z jego wilczego pyska nie schodził uśmiech. Na szyi zaś dumnie prezentowała się obroża.
-Czy to wszystko twoja zasługa, wilku?- zapytał zadowolony król.
-Moja, królu- odparł wilk i opowiedział wszystkim swoją wyjątkową przygodę.
- Cuda się zdarzają!- stwierdziła Huhatka, patrząc dumnie na Rufiego.
-To mam swojego wilka! - zawołał radośnie książę. - A teraz chodźmy na sanki!
- A może ulepimy bałwana? - zaproponował nieśmiało Tuptuś.
Rufi pobiegł bawić na śniegu i po raz pierwszy poczuł radość z tego, że nadchodzą się święta. Miał imię, nowy dom i serce pełne nadziei.
Kamila Posobkiewicz- filolog polski, logopeda, terapeuta, pedagog przedszkolny i wczesnoszkolny, autorka bloga bajkogrod.pl
C G G7 d G G7 C 1. Lulajże Jezuniu, moja perełko, C G G7 d G G7 C Lulaj ulubione me Pieścidełko. C G7 G d G G7 C Lulajże, Jezuniu, lulajże lulaj! C...
G h e Do naszych serc do wszystkich serc uśpionych C D G dziś zabrzmiał dzwon już człowiek obudzony...
1. Narodził się nam Zbawiciel, Wszego świata Odkupiciel, W Betlejem, żydowskim mieście, Z Panny Maryi czystej. 2. Maryja, Panienka czysta, Porodziła Jezusa Chrysta. Tegoż w pieluszki...
1. Nowy Rok bieży, w jasełkach leży, a kto, kto? Dzieciątko małe, dajcie mu chwałę na Ziemi. Dzieciątko małe, dajcie mu chwałę na Ziemi. 2. Leży Dzieciątko jako jagniątko, a gdzie,...
Patrzcie bracia tam na niebie gwiazda jasna świeci to w Betlejem w starej szopie przyszło na świat Dziecię. To w Betlejem w starej szopie przyszło na świat Dziecię. W dzień Bożego...
1. Północ już była, gdy się zjawiła nad niską doliną jasna łuna, którą zoczywszy i zobaczywszy, krzyknął mocno Wojtek na Szymona: Szymonie, kochany, znak to nie widziany, że całe...
A D 1. Przystąpmy do szopy uściskajmy A h E E7 A stopy Jezusa maleńkiego, A D który swoje Bóstwo wydał na ubóstwo A h E E7 A...
1. Radujmy się, bracia mili, gdyż dziw nad dziwy Swego Syna zesłał na świat Bóg dobrotliwy, Przyszedł Bóg na świat, by zbawić nas, ludzkie plemię. Z mocy grzechu, przez to przyniósł radość...
G C 1. Skrzypi mróz, wielki mróz D e wielki mróz na ziemi. (2x) G D C e Trzej królowie jadą, złoto, mirrę kładą, C...
1. Śliczna Panienka Jezusa zrodziła. Monarchę świata w żłobie położyła. O, żłobie, żłobie, tronie Najwyższego, w tobie spoczęło Zbawienie grzesznego. 2. Matka Najświętsza zalewa...