W oczku wodnym pełnym żab
Jeden chciał zamieszkać krab.
Żaby kraba nie widziały,
Więc się wszystkie rozkumkały:
„Spójrz no tylko na mnie krabie,
Na te moje udka żabie,
Jak na brzuszku i na boczku
Pływam zgrabnie po tym oczku.
Przyjrzyj no się z każdej strony...
Czyżbyś nie chciał takiej żony?”
Wnet się obok druga mości
I zachwala się z zazdrości:
„Ja ci mówię, że ta młoda
W wodzie rusza się jak kłoda.
Ja mam za to doświadczenie,
Więc twe życie w mig odmienię.
No więc chodźmy. Na początek
Oczka zdradzę ci zakątek...”
Na to trzecia się odzywa:
„Ja najlepiej z wszystkich pływam
I nurkuję aż do dna”.
Na to czwarta już się pcha,
Po niej ósma i trzydziesta...
Aż krab wszystkich słuchać przestał.
„Jak mam znaleźć wśród nich żonę,
Skoro wszystkie są zielone?”
I czym prędzej z tego raju
Uciekł do swojego kraju.
Przybywaj zimo, siwa damo, dawno już spadły wszystkie liście. Wdziej swoje futro, czapkę włóż, bo tu, w kałużach błyszczy mróz i wiatr w gałęziach świszcze. I...
Złote, żółte i czerwone opadają liście z drzew, zwiędłe liście w obcą stronę pozanosił wiatru wiew. Nasza chata niebogata, wiatr przewiewa ją na wskroś, i przelata...
Wietrzyk chodzi po ogródku, strąca złote liście, wietrzyk gra, a one tańczą, raźno, zamaszyście. Szur, szur, szur, szur, szu, szu, szu! Lecą, lecą liście...
Stoi na stacji lokomotywa, Ciężka, ogromna i pot z niej spływa: Tłusta oliwa. Stoi i sapie, dyszy i dmucha, Żar z rozgrzanego jej brzucha bucha: Buch - jak gorąco! Uch - jak gorąco! Puff...
Posypały się listeczki dookoła, To już jesień te listeczki z wiatrem woła: Opadnijcie moje złote i czerwone, jestem jesień przyszłam tutaj, w waszą stronę. Lecą listki, lecą z klonu...
Przyszła pod dąb wiewiórka: - Dębie, dębie mocarny, daj żołędzie do spiżarni. – I dąb dał. Przyszedł do dębu borsuk: - Dębie, dębie mój miły, już żołędzie mi się...
Często w nim bywają jeszcze mrozy trzaskające, za to jest w calutkim roku najkrótszym miesiącem. Lecz nie zrobi nam nic złego mroźny koniec zimy, nakarmimy głodne ptaki, w piecu...
Raz podobno widział ktoś, jak na rower wsiadał łoś. Mówiła żona mu łosiowa: „Czy ciebie, łosiu, boli głowa? Za ciężki jest na rower łoś! Coś ty wymyślił, łosiu, coś?”. Ale...
Najweselsze, najzieleńsze maj ma obyczaje. W cztery strony - świat zielony umajony majem! Ciepły deszczyk każdą kroplą rozwija dokoła z pąków - kwiaty, z listków - liście, z ziółek...
W majowy wtorek, majowy wiatr z odświętną miną do miasta wpadł. Wszedł do kwiaciarni przed ósmą tuż i kupił bukiet z tysiąca róż. Wszyscy zdziwieni patrzyli nań: - Dla kogo kwiaty?...