Czarna wrona z Radziejowic
Raz przepierkę chciała zrobić: KRA! KRA! KRA!
Zerwał się gderliwy gawron
I krzyczał na całe gardło: GA! GA! GA!
Czarna wrona niezrażona
Trze na tarze jak szalona: KRA! KRA! KRA!
Wstrętny gawron piórka stroszy
I wrzeszczy wciąż wniebogłosy: GA! GA! GA!
Czarna wrona nader zręcznie
Dziarsko pranie robi ręczne: KRA! KRA ! KRA!
Gawron zżyma się ze złości
Poczerwieniał już z zazdrości: GA ! GA! GA!
Gdybyś mądry był gawronie
Nie zazdrościłbyś tak wronie: KRA! KRA! KRA!
Więc zaniechaj już krakania
Rychło zabierz się do prania: GA! GA! GA!
Energicznie rusza w tany
Gawron z wroną pośród piany: KRA! KRA! KRA!
Z wprawą kręcą piruety
Piorąc rajtki i skarpety: GA! GA! GA!
Czarna wrona –sroga żona
Kracze wciąż naburmuszona: KRA! KRA! KRA!
Gawron bierze się za pranie
Nie ma czasu na krakanie...
Przybywaj zimo, siwa damo, dawno już spadły wszystkie liście. Wdziej swoje futro, czapkę włóż, bo tu, w kałużach błyszczy mróz i wiatr w gałęziach świszcze. I...
Złote, żółte i czerwone opadają liście z drzew, zwiędłe liście w obcą stronę pozanosił wiatru wiew. Nasza chata niebogata, wiatr przewiewa ją na wskroś, i przelata...
Wietrzyk chodzi po ogródku, strąca złote liście, wietrzyk gra, a one tańczą, raźno, zamaszyście. Szur, szur, szur, szur, szu, szu, szu! Lecą, lecą liście...
Stoi na stacji lokomotywa, Ciężka, ogromna i pot z niej spływa: Tłusta oliwa. Stoi i sapie, dyszy i dmucha, Żar z rozgrzanego jej brzucha bucha: Buch - jak gorąco! Uch - jak gorąco! Puff...
Posypały się listeczki dookoła, To już jesień te listeczki z wiatrem woła: Opadnijcie moje złote i czerwone, jestem jesień przyszłam tutaj, w waszą stronę. Lecą listki, lecą z klonu...
Przyszła pod dąb wiewiórka: - Dębie, dębie mocarny, daj żołędzie do spiżarni. – I dąb dał. Przyszedł do dębu borsuk: - Dębie, dębie mój miły, już żołędzie mi się...
Często w nim bywają jeszcze mrozy trzaskające, za to jest w calutkim roku najkrótszym miesiącem. Lecz nie zrobi nam nic złego mroźny koniec zimy, nakarmimy głodne ptaki, w piecu...
Raz podobno widział ktoś, jak na rower wsiadał łoś. Mówiła żona mu łosiowa: „Czy ciebie, łosiu, boli głowa? Za ciężki jest na rower łoś! Coś ty wymyślił, łosiu, coś?”. Ale...
Najweselsze, najzieleńsze maj ma obyczaje. W cztery strony - świat zielony umajony majem! Ciepły deszczyk każdą kroplą rozwija dokoła z pąków - kwiaty, z listków - liście, z ziółek...
W majowy wtorek, majowy wiatr z odświętną miną do miasta wpadł. Wszedł do kwiaciarni przed ósmą tuż i kupił bukiet z tysiąca róż. Wszyscy zdziwieni patrzyli nań: - Dla kogo kwiaty?...