Warszawa

Kierunek: Studio Buffo. Misja: Piotruś Pan. Gorąco polecamy!

Kierunek: Studio Buffo. Misja: Piotruś Pan. Gorąco polecamy!

Lubię wymagać od Twórców i Wykonawców. Idąc do teatru, nie boję się oczekiwać scenicznego cudu. Tym razem wysoko postawiłam poprzeczkę musicalowi. Pamiętam casting na Piotrusia Pana: na chłopca idealnego, wymarzonego do tej roli: dojrzałego, a jednocześnie bardzo chłopięcego, zawadiackiego i romantycznego z łobuzerską nutką w oku, obdarzonego wieloma talentami, tak, by jak najlepiej wpisał się i w pewnym sensie poprowadził tę produkcję do sukcesu.

 

Piotruś Pan, to kluczowa postać, która „stawia” cały spektakl; pojawia się w sposób magiczny, zabiera Widzów do swej fantastycznej krainy i – co najważniejsze – łączy pokolenia. Zarówno w spektaklu, jak i na widowni. W kwestii Piotrusia nie mam wątpliwości: wybór był idealny. Spektakl zrealizowano wspaniale. Wielkie brawa!

Gdy spotykają się trzej wielcy Twórcy (Janusz Józefowicz, Janusz Stokłosa, Jeremi Przybora) – nie może być mowy o tym, że coś się nie uda. To trio artystyczne powoduje, że taka produkcja z góry skazana jest na sukces.


W tym przypadku wielkie uznanie należy się absolutnie wszystkim:

po pierwsze: kompozycja, scenografia: aktorzy wychodzą poza scenę: grają w różnych planach, pojawia się wiele efektów specjalnych (laser, stroboskop, ogień, błyskawice, burza). Wspaniale rozplanowano rozmieszczenie kilku jakże różnych światów tej bajki: dom wiktoriańskiej angielskiej rodziny, piracki statek, wyspa Piotrusia Pana. Gra świateł, mobilna scenografia, która została wykonana z koronkową wręcz precyzją, kostiumy, w których dopracowany jest każdy detal.

To wszystko sprawia, że widz naprawdę podróżuje po tych wszystkich światach, w które zabierają go Aktorzy. Ta podróż, to także skala uczuć i emocji: od wzruszenia (gdy mowa jest o miłości, tęsknocie), przez strach (gdy piracka załoga ma wykonać wyrok na pojmanych chłopcach) przez podziw (gdy dzicy tańczą swój energetyczny taniec, który rozpala publiczność bardziej, niż ogień), po radość (gdy wszystko dobrze się kończy).


Po drugie: wykonanie: wspaniałe aktorsko dzieci: doskonale odnajdujące się na scenie, rozśpiewane, grające swe role absolutnie zawodowo. Wielkie brawa! Widać w tym nie tylko talent, ale ciężką pracę, a takie połączenie daje wyczekany efekt: młodzi artyści potrafią udźwignąć nie tylko gęsty tekst, ale także śpiewane role. Głębokie ukłony za doskonałą opiekę artystyczną nad dziećmi!


Po trzecie: muzyka! Do tej pory dźwięczy mi w uszach muzyka z przedstawienia. Kompozycje Janusza Stokłosy są tak charakterystyczne, że rozpoznaję je bez wahania. Widz ma wrażenie, że na żywo gra prawdziwa orkiestra! Żałuję, że nie zakupiłam płyty z piosenkami z tego musicalu.

Przesłanie także pozostaje i zapada w pamięć: że wieka jest siła w posiadaniu kochającej Rodziny. Oraz to, że każdy z nas, niezależnie od wieku, ma w sobie małą iskierkę, którą uosabia Piotruś Pan, a ta symbolizuje najczystsze marzenia i pozwala zachować na zawsze coś z dziecka.


Kto nie był na tym musicalu, niech nie zwleka do chwili, gdy wszystkie bilety zostaną wyprzedane!
Agnieszka Bińczycka

 

fot. K. i T. Milewscy, M. Bigaj. Materiały promocyjne udostępnione za zgodą Studio Buffo

musical Piotruś Pan można obejrzeć na Scenie Studio Buffo
Dostępność biletów w repertuarze studiobuffo.com.pl/repertuar

 

Przeczytaj również

Polecamy

Więcej z działu: Wiadomości lokalne

Warto zobaczyć