Spektaklu "Bajki Jeana de La Fontaine" w reżyserii Sylwestra Biragi nie da się jednoznacznie ocenić. Pierwsza część, czyli tytułowe Bajki z pewnością nie jest przeznaczona dla małych dzieci. Nie są one bowiem w stanie zrozumieć archaicznej (nie tylko dla nich) staropolszczyzny, ale przede wszystkim filozoficznych morałów, ginących w potoku niezrozumiałych słów. Wprawdzie poszczególne bajki są grane dość dynamicznie - szczególnie żywe zainteresowanie wzbudziła bajka "Lew i mucha", to jednak oszczędna scenografia i dostosowane do niej ubogie środki artystyczne nie frapują młodego widza. Na dobrą sprawę trudno odgadnąć, dla jakiej grupy docelowej ten spektakl został przygotowany.
Na szczęście zamysł reżyserski nie ograniczył się wyłącznie do samego przedstawienia. Druga jego część, to miniwarsztaty teatralne. Widzowie zostają zaproszeni do prawdziwej sali prób, gdzie pod okiem jednego z aktorów przygotowują wspólnie minispektakl, następnie odgrywany na najprawdziwszej scenie. I tu dopiero zaczyna się to, co jest najcenniejsze w tym koncepcie. Doskonale bawią się wszyscy, niezależnie od wieku. Od środka poznają teatr, dowiadując się przy okazji jak robi się przedstawienie. My przygotowaliśmy "Czerwonego kapturka" pod okiem Adama Biernata, który wykazał się nie tylko aktorskim profesjonalizmem, ale też sporym talentem dydaktycznym. Efekt był taki, że zarówno dzieci, jak i dorośli zapomnieli o dość trudnym spektaklu i zadowoleni opuszczali teatr pełni wrażeń i nowych doznań, które na długo pozostaną w pamięci. Moja pięciolatka po powrocie do domu narysowała teatr i to, co się w nim działo. A ponieważ nie zdarzyło się to po żadnym innym z wielu oglądanych przez nią przedstawień, z pełną odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że ten teatralny koncept doskonale do niej trafił.
Artur, tata 5-letniej Ani
Więcej o spektaklu oraz repertuar znajdziecie TUTAJ.
Komentarze
Pod pierwsza częścią recenzji podpisujemy sie obiema rekami. Zdecydowanie bajki dla dorosłych. Pod drugą, hmmm, my nie trafiliśmy do p. Biernata (autor recenzji w takim razie był szczęściarzem, że poszedł z ww Panem), nam przypadła w udziale inna grupa. Cóz, klops... Pani nie miała ani podejścia do dzieci, ani koncepcji na warsztaty... A nasze dzieci wyszły znudzone :(
dodany: 2012-04-01 23:36:27, przez: Ania