Nadchodzi długo oczekiwany czas Wielkanocy. Na pewno każdy z nas planuje już zakupy czy gotowanie świątecznych przysmaków. Trzeba posprzątać dom, by powymiatać wszystkie kurze i – jak mówią ludowe porzekadła – złe duchy, które nagromadziły się tam przez całą zimę. Tak, to wszystko jest potrzebne i ważne, ale zanim ruszymy w coroczny maraton po sklepach, proponuję zatrzymać się na chwilę i przypomnieć kilka ciekawych tradycji związanych ze Świętami Wielkanocnymi.
Należy chyba zacząć od paru słów na temat okresu poprzedzającego Święta Wielkiej Nocy. Wielki Post był szczególnym czasem dla wszystkich wierzących. Teraz przygotowujemy się do świąt poprzez wyrzeczenia, rozważania Męki Pańskiej i rekolekcje. Dawniej miało to bardziej widowiskowy wymiar. Popularne były wówczas procesje biczowników i kapników (nazywani tak od kap, którymi się okrywali). Uczestniczyli w nich ludzie, którzy z własnej woli, lub z nakazu spowiednika mieli w ten sposób odkupić swoje winy. Kapy i kaptury okrywały ciała kapników, którzy odsłaniali jedynie plecy dla zadawania sobie chłosty. Pątnicy mieli różne podejście do tych procesji. Niektórzy stroili się w barwne kapy, inni nie stronili wcześniej od mocniejszych trunków, a niektórzy w celu silniejszego biczowania wzbogacali swe dyscypliny zakrzywionymi szpilkami. Generalnie widok chłoszczących się był makabryczny. Popularność tych procesji była olbrzymia, choć u cudzoziemców odwiedzających Rzeczpospolitą widoki takie wzbudzały zdziwienie.
Inną tradycja związaną z Wielkim Postem jest zabawa w tzw. wieszanie śledzia albo w pogrzeb żuru i śledzia. Kiedy zbliżał się Wielki Tydzień, młodzież szykowała zemstę na uprzykrzonym żurze i śledziu. W Wielki Piątek wieczorem, lub w sobotę rano, drewniane podobizny ryby wieszano na powrozie nad droga na suchej wierzbie i w ten sposób karano go za to, że przez tyle dni królował nad mięsem. Żur wynoszono z kuchni, jako już niepotrzebny. Robiono przy tym różne psikusy. Wieszano też garnek na drzewie i oblewano przechodzących pod nim pechowców.
Wiele zwyczajów związanych jest z odradzaniem się życia i nadzieją, którą niesie Zmartwychwstały Chrystus. Jednym z nich są palmy, przynoszone do kościoła w ostatnią niedzielę Wielkiego Postu. Według ludowej tradycji posiadają one niezwykła moc. Postawione w czasie burzy w oknie miały zapewnić bezpieczeństwo, natomiast połykanie bazi gwarantowało zdrowie i bogactwo. W niektórych częściach, szczególnie na południu Polski, przetrwał zwyczaj, gdzie gospodarz obchodzi swoją działkę i w każdym jej rogu wbija w ziemię patyki ze święconej palmy. Ma to chronić dom i jego mieszkańców przed nieszczęściami.
Nieodłącznie ze świętami kojarzą się nam pisanki. Wszystkie dzieci uwielbiają układać czekoladowe jajka, zające, żółte kurczaczki i cukrowe barany w koszyczkach, aby zaraz przełożyć je na nowo, a potem zjadać z apetytem. Dawniej zdobienie jajek było bardzo istotnym elementem przygotowania do Świąt. Teraz z łatwością możemy kupić przeróżne pisanki we wzory, jakie tylko nam się zamarzą, jednak może warto poświęcić trochę czasu i przygotować kolorowe jajka z naszymi dziećmi. Na pewno sprawi im to wielką przyjemność, a my nie będziemy musieli martwić się o ozdoby na wielkanocny stół.
W ludowych wierzeniach jajo było lekarstwem na chorobę, urok, chroniło przed pożarem, pomagało zdobyć upatrzoną dziewczynę, czy chłopaka, zapewniało urodzaj, szczęście i pomyślność. Taczanie jajka po ciele chorego miało przywracać mu siły, odradzać go. Noworodka myło się w wodzie, do której wkładano, poza innymi przedmiotami mającymi zapewnić szczęście i bogactwo, również jajo.
Wydmuszki pisanek wielkanocnych położone pod drzewami owocowymi miały je chronić przed szkodnikami. Wierzono, że rzucone w płomień ugaszą pożar. Na wsi panował zwyczaj obdarowywania się pisankami. Dostawali je członkowie rodziny. Jeśli natomiast chłopakowi spodobała się jakaś dziewczyna, okazywał to przez wręczenie jej pisanki. Jeżeli dziewczyna ja przyjęła i w zamian dała swoją, znaczyło to, że odwzajemnia uczucia kawalera.
Wiele uciechy sprawiłyby też najmłodszym, często zapomniane, gry zwane dawniej walatką lub wybitką, czy też zabawą na wybitki. Polegała ona na toczeniu po stole malowanych jajek, albo stukanie się pisankami trzymanymi w ręku. Wygrywał ten, czyja pisanka się nie rozbiła.
Dzień Zmartwychwstania Pańskiego kojarzy się też, szczególnie najmłodszym, z wyczekiwanym zajączkiem, który to przynosi małe podarki. Jednak, aby otrzymać słodką nagrodę, trzeba najpierw znaleźć miejsce, gdzie niesforny zwierzak ukrył nasz prezent. Tradycja ta nie jest praktykowana we wszystkich polskich domach. Sam zając jest jednym z najstarszych elementów obchodzenia Świąt Wielkanocnych, jego podobiznę odnaleźć można na najdawniejszych kartkach i obrusach.
W tym roku Wielkanoc przypada na szczyt wiosny, spróbujmy wykorzystać ten czas na spacery, odwiedziny bliskich, na cieszenie się sobą nawzajem. No i oczywiście na zebranie sił do poniedziałkowych bitew wodnych. Zwyczaj polewania się wodą ma swoje korzenie w pogańskich tradycjach związanych z nastaniem wiosny. Woda miała oczyszczać ze zimowego brudu, chorób, a także z grzechu. Zabawa ta przeznaczona była głównie dla młodych. Chłopcy przez polewanie, lub smaganie dziewcząt witkami z wierzby, okazywali im swoje zainteresowanie. Panna mogła wykupić się od oblania, jedynie prezentując pięknie wykonaną pisankę.
Innym, zapomniany już zwyczaj, to chodzenie z kurkiem po dyngusie. Miało to zapewnić odwiedzanym rodzinom zdrowie i pomyślność. Niegdyś kurkiem był żywy kogut, nakarmiony ziarnem umoczonym w spirytusie – dzięki czemu był spokojny, ale głośno piał. Z czasem zastąpiono go ptakiem wypchanym, ulepionym z gliny, upieczonym z ciasta albo wyciętym z deski i umocowanym na przyozdobionym i pomalowanym na czerwono wózku dyngusowym. Kogut w wielu kulturach jest symbolem Słońca, męskości i sił witalnych. Łączono go także z bóstwem urodzaju.
W święta nie zapominano też o zmarłych. Pozostałością dawnych świąt zadusznych w obrzędowości wielkanocnej był krakowski zwyczaj rękawki, obchodzony we wtorek po zmartwychwstaniu Pańskim. W tym dniu bogaci mieszkańcy Krakowa udawali się na wzgórze na Krzemionkach (legenda głosi, że jest to mogiła Krakusa), niosąc pozostałości świątecznego jadła. Zgromadzonym u podnóża biedakom i wiecznie głodnym studentom zrzucali z kopca pierniki, ciasta, orzechy i jajka.
Nasze, polskie Święta Wielkanocne mają niezwykle bogatą tradycję. Warto o tym pamiętać i przekazywać je dzieciom, aby zwyczaje te przetrwały jak najdłużej.
Dorota Kolis
Komentarze
przydało się do szkoły :-)
dodany: 2011-04-19 23:32:34, przez: Anka